Milion nowych linii telekomunikacyjnych o przepustowości 6 Mb/s do 2012 r. to ostateczna cena, jaką zapłaci Telekomunikacja Polska za uniknięcie podziału na część hurtową i detaliczną.
Porozumienie jest oczywiście znacznie szersze, ale w ostatnich tygodniach rozbijało się już tylko o zobowiązania TP do inwestycji we własną sieć telekomunikacyjną. Operator proponował budowę i modernizację swojej infrastruktury tak, aby w ciągu trzech lat przybyło w Polsce 1 mln nowych linii szerokopasmowych o przepływności 2 Mb/s, co miało go kosztować dodatkowo 3 mld zł ponad już przewidziane inwestycje. UKE chciał szybszych łączy, na co TP ostatecznie przystała.
Oznacza to, że zobowiązania inwestycyjne spółki będą musiały wzrosnąć, chociaż operator nie chce powiedzieć do jakiej kwoty. Najprawdopodobniej jednak dodatkowe koszty obniżą przyszłe zyski spółki. Na razie TP nic jednak nie mówi o zmianie polityki dywidendowej. W tym roku spółka wypłaciła akcjonariuszom 93 proc. zysków za 2008 r. – w sumie 2 mld zł (1,5 zł na akcję).
Poza dodatkowymi inwestycjami TP uzgodniła z UKE oraz konkurencyjnymi operatorami zasady dzierżawy swojej infrastruktury telekomunikacyjnej. Uzyskała zamrożenie na trzy lata hurtowych stawek, jakie płacą jej konkurenci. Strony porozumiały się również co do umorzenia jednej trzeciej z ok. 600 spraw sądowych, jakie teraz się toczą.
Zatwierdzenie porozumienia przez radę nadzorczą TP w przyszłym tygodniu jest formalnością. W tym tygodniu Urząd Komunikacji Elektronicznej odwiedził Oliver Barberot, członek zarządu France Telecom odpowiedzialny za polski rynek, i potwierdził, że francuski operator, który kontroluje TP, popiera porozumienie.