Od stycznia 2000 r. do końca maja tego roku średnia roczna stopa zwrotu firm inwestycyjnych, które bazują na alternatywnych strategiach inwestycyjnych, zarządzanych przez kobiety wyniosła 9 proc. Te kierowane przez mężczyzn uzyskiwały średnio 5,8 proc.
W wyjątkowo ciężkim dla rynków kapitałowych 2008 r., menedżerki funduszy straciły średnio 9,6 proc., natomiast menedżerowie 19 proc.
Większość badaczy zajmujących się związkami między płcią a talentem inwestycyjnym skłania się ku tezie, że kobiety lepiej radzą sobie z zarządzaniem ryzykiem. - To nie prawda, że kobiety wykazują awersję do ryzyka. Po prostu są mniej skłonne do podejmowania naprawdę dużego ryzyka – twierdzi Judi McLean Parks, cytowana przez portal „Institutional Investor” profesor na Uniwersytecie Waszyngtońskim.
- Jestem głęboko przekonana, że nie doświadczylibyśmy tak głębokiego kryzysu, gdyby większy odsetek zarządzających finansami stanowiły kobiety – oceniła wyniki badań HFR Joacquelyn Zehner, która w 1996 r. jako pierwsza traderka banku Goldman Sachs została zaliczona do grona „partnerów”, którym przysługuje większy udział w zyskach spółki.
Sceptycy wskazują jednak, że wyniki badania są nieprzekonywające ze względów metodologicznych. Wśród zarządzających funduszy zaledwie 0,6 proc. stanowią kobiety (na początku 2008 r. zarządzały one około 3 proc. kapitału branży hedgingowej). W tej sytuacji, średni wynik objętych badaniem menedżerów jest zapewne bliski średniej w całej populacji zarządzających płci męskiej, natomiast wyniki menedżerek mogą być zaburzone przez odstające od średniej wyniki jednej zarządzającej.