Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo szuka możliwości dodatkowych dostaw na wypadek kryzysu i zawarło w tej sprawie umowę z jedną z największych firm w Europie – E.ON Ruhrgas.

Chodzi o zakup ok. pół mld m sześc. surowca rocznie, co stanowi ok. 4 proc. zapotrzebowania. Ale w praktyce dostawy te mogą mieć kluczowe znaczenie do zaopatrzenia na najbliższą zimę, gdyby od listopada ustał import z Rosji. To grozi Polsce, jeśli nowa umowa z Rosjanami nie zacznie obowiązywać.

Problem jednak w tym, że niemiecki E.ON – choć jest największym koncernem energetycznym w Unii, nie przedstawił jeszcze polskiej firmie żadnych gwarancji, że będzie w stanie dostarczyć gaz do granicy. Właśnie z tego powodu dwa dni temu obie firmy po raz kolejny zawarły aneks do podpisanej w maju umowy, która miała zacząć obowiązywać od czerwca do końca 2011 r. Gaz od E.ON Ruhrgas ma popłynąć systemem rurociągów ukraińskich do Drozdowicz na granicy, ale dotąd niemiecki kontrahent nie zawarł odpowiednich umów na transport surowca z ukraińskim Naftohazem. Nie wiadomo, co jest powodem problemów, czy niechęć tej firmy czy brak uzgodnień co do opłat przesyłowych.