Nowe silniki, włoscy styliści – to powód dla którego produkowane w Korei Południowej auta budzą coraz większe zainteresowanie. Do tego dochodzi rozsądna cena.
To dlatego podczas rozpoczętego w ostatni czwartek Międzynarodowego Salonu Samochodowego w Paryżu Chevrolet, Kia i Hyundai „prężyły muskuły” jak nigdy wcześniej. Matowy, czyli lakierowany według najnowszej mody Chevrolet Spark czy Orlando z zaskakująco pojemnym wnętrzem. Z kolei z Cruzem z pewnością będzie konkurowała najnowsza limuzyna koreańskiego koncernu Kia Optima, która swoją europejską premierę miała właśnie wczoraj w Paryżu.
Koreańskie auta będą się podobały jeszcze bardziej, kiedy w życie wejdzie porozumienie o wolnym handlu (FTA), które otworzy rynki motoryzacyjne w Unii Europejskiej dla Koreańczyków i z pewnymi ograniczeniami także koreański dla koncernów unijnych. Przeciwko temu porozumieniu protestowały przez kilka miesięcy firm z UE. Bezskutecznie.
Mike Acramone, prezes produkującego Chevrolety GM Daewoo (GM DAT) nie ukrywał, że zniesienie cła na koreańskie auta w UE to ogromna szansa dla zakładów w Korei. — Nie chodzi o nasze zyski, ale o większą dostępność Chevroletów w Europie. Cło niższe o 10 proc, a więc i akcyza naliczana od niższej podstawy spowodują, że auta z Korei mogą stanieć o więcej niż 10 procent — powiedział Acramone w rozmowie z „Rz”. Acramone dodał, że zwiększy to także import europejskich, w tym w dużej mierze polskich, komponentów do Korei. — Ta umowa będzie działała w dwie strony — podkreślił.
Prezes GM DAT przyznał jednocześnie, że znacznie zmniejsza to szanse podjęcia przez GM DAT decyzji o produkcji chevroletów w Europie. — Chociaż mamy tutaj świetne fabryki, na przykład gliwicki zakład należący do Opla, który niewielkim kosztem można dalej rozbudowywać — mówił.