Koszt obsługi dotychczas pozyskanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego środków na rynku jest o ok. 2,6 mld zł wyższy, niż gdyby takie pieniądze udało nam się pozyskać z kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. To tyle, ile udało się w tym roku zaoszczędzić drogowcom dzięki temu, że najniższe ceny oferowane w przetargach były niższe od kosztorysów. – Jednak chcąc zrealizować tak duże inwestycje, jakie mamy zaplanowane, nie mogliśmy zostać tylko przy środkach z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i z budżetu – tłumaczy Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury. Rozwiązaniem były obligacje infrastrukturalne.
W październiku minie rok od debiutu obligacji wyemitowanych przez BGK na rzecz Krajowego Funduszu Drogowego. Łącznie zaoferowano papiery za prawie 13,3 mld zł. Tylko w tym roku na rynek trafiły obligacje warte ok. 6 mld zł. Plan przewiduje emisję w 2010 r. na poziomie 7,8 mld zł.
Dotychczasowe przetargi cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem inwestorów, czemu nie należy się dziwić, zważywszy, że wszystkie mają gwarancje Skarbu Państwa i o 30 – 40 punktów bazowych wyższe kupony niż obligacje emitowane przez państwo. Do 2018 r. łączny koszt obsługi tych papierów przekroczy 6,1 mld zł. Tylko w tym roku będzie to przeszło 800 mln zł.
[wyimek]13,3 mld zł wynosi wartość wyemitowanych do tej pory obligacji „drogowych”[/wyimek]
Dużo tańsze są pieniądze pozyskane z Europejskiego Banku Inwestycyjnego czy z Nordyckiego Banku Inwestycyjnego. Koszt 20-letniego kredytu pozyskanego z EBI to 3 – 3,5 proc. rocznie. Pieniądze pożyczone z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju są nieco droższe – o ok. 0,5 pkt proc. Wyliczenia dotyczą kredytów na budowę polskich dróg, które podobnie jak obligacje infrastrukturalne są gwarantowane przez Skarb Państwa.