Kryzys w Egipcie komplikuje sytuację biur podróży organizujących zagraniczne wycieczki. Szacuje się, że ich roczne przychody z tego jednego kierunku sięgały miliarda złotych.

Ich spadek może osłabić kondycję części branży, zwłaszcza wobec nowych przepisów regulujących ich działalność. Jesienią biura będą zawierać nowe umowy ubezpieczeniowe, ale na gorszych warunkach niż do tej pory. Według znowelizowanej w ubiegłym roku ustawy o usługach turystycznych touroperatorzy będą płacić wyższe składki, gdyż rośnie tzw. suma gwarancyjna. Według poprzednich przepisów stanowiła równowartość 6 proc. rocznych przychodów biura, teraz wynosi średnio ok. 14 proc.

Jednak nie same składki będą największym problemem – w przypadku dużych biur turystycznych sięgną kilkudziesięciu tys. zł rocznie. Dużo bardziej dotkliwa będzie konieczność zablokowania na rachunku bankowym wysokiej kwoty na wypadek konieczności wypłaty odszkodowań (np. gdyby biuro splajtowało). W zależności od ubezpieczyciela blokowany depozyt może sięgać 35 – 40 proc. sumy gwarancyjnej.

Ile to będzie? W przypadku touroperatora mającego rocznie 100 tys. klientów i 250 mln zł przychodów suma gwarancyjna może wynieść 35 mln zł. W konsekwencji kwota, jaką musiałby zdeponować w banku, sięgnęłaby kilkunastu milionów zł. – Dla biur, których wynik finansowy był ujemny lub zbliżony do zera, zamrożenie tak dużych pieniędzy może być problemem – twierdzi Jacek Dąbrowski, ekspert branży i wiceprezes spółki InfoServices. Tym bardziej że po wakacjach przypadnie okres rozliczeń biur z kontrahentami.