Górnicy, którzy domagają się 10 proc. podwyżek i sprzeciwiają prywatyzacji spółki (planowany debiut 30 czerwca) nie odwołali strajku. W poniedziałek zatrzymają na dobę pięć kopalń JSW, co oznacza ok. 25 mln zł utraty przychodów dla firmy.
– Mamy jeszcze trzy dni, czekamy na ruch zarządu. W czwartek nie powiedział nam nic nowego, poza tym, że nasze działania wpływają na wizerunek firmy przed debiutem, z czego doskonale zdajemy sobie sprawę. Liczymy jednak nadal na konstruktywny dialog w ramach sporu zbiorowego – mówi „Parkietowi" Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.
Zaostrza się też sytuacja w Kombinacie Koksochemicznym Zabrze (KKZ), który przed debiutem ma być włączony do JSW (skarb państwa wniesie do Jastrzębia 85 proc. akcji kombinatu, po tym wartość grupy szacowana jest na 10-11 mld zł). Tam koksownicy żądają gwarancji pracowniczych takich, jak mają dostać górnicy w JSW (proponuje się im m.in. pięcioletnie gwarancje zatrudnienia oraz akcje pracownicze za darmo nawet dla tej części załogi, która nie jest do tego uprawniona). Minister skarbu wyznaczył im spotkanie na 20 kwietnia. – To za późno – mówią związkowcy.
Dostali bowiem informację, że prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu lub na początku przyszłego rząd podejmie decyzję o połączeniu Kombinatu z JSW.
– Jeżeli informacja o wcześniejszym połączeniu KKZ z JSW okaże się prawdziwa, rozmowy w Ministerstwie Skarbu będą tylko i wyłącznie fikcją - uważa Irena Przybysz, przewodnicząca Solidarności w Kombinacie. Podkreśla, że proces przygotowania połączenia nie został jeszcze zakończony: nie podpisano pakietu socjalnego dla ponad 1000 pracowników KK Zabrze, nie ma też gwarancji kontynuacji inwestycji w trzech koksowniach wchodzących w skład kombinatu.