Agencje ratingowe nie zabierają głosu w sprawie ratingu Polski. – Nie mają powodów – uważa Jarosław Janecki, główny ekonomista Societé Generale. – Komisja Europejska nie zakwestionowała naszego planu cięć deficytu zawartego w programie konwergencji, a nawet oceniła go wysoko. Pozostaje im więc czekać na efekty tych działań.
A2 taki rating utrzymuje dla Polski agencja Moody's
Na tle innych krajów – zwłaszcza tych, które agencje wzięły ostatnio na celownik – wyglądamy więc rewelacyjnie. Nasz rating na poziomie A, czyli inwestycyjnym, jest niższy wprawdzie od ratingu Niemiec – AAA, ale jesteśmy w komfortowej sytuacji w porównaniu ze śmieciowymi poziomami Portugalii Bb2 czy Grecji CCC. Jeszcze wiosną odbieraliśmy niepokojące sygnały od analityków Moody's, S&P czy Fitcha. Ostro sygnalizowali oni, że jeżeli nie uda się nam przeprowadzić trwałej konsolidacji finansów publicznych, może to negatywnie wpłynąć na ratingi. W 2010 roku deficyt finansów publicznych sięgnął 7,9 proc. PKB. Rząd podjął jednak działania, które mają na celu jego obniżenie do 5,6 proc. w tym roku i 2,9 proc. w przyszłym.
– Agencje wszystko, co mogły, już w tej sprawie powiedziały – wyjaśnił Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – W czasie wiosennych ocen wydały wyraźne warknięcie, które miało być ostrzeżeniem dla rządu. Teraz obserwują podejmowane działania i jeśli na początku przyszłego roku okaże się, że nie ma spodziewanych efektów, to z pewnością skrupulatnie przyjrzą się naszemu ratingowi.