Pozycja Totalizatora Sportowego jest stabilna, mówi Sławomir Dudziński, prezes firmy w rozmowie z Anetą Stabryła
Jak wygląda sytuacja finansowa Totalizatora Sportowego?
Mówiąc krótko – powiało optymizmem. Z danych za pierwsze półrocze wynika, że większość naszych produktów sprzedaje się lepiej niż planowaliśmy. W porównaniu z danymi za okres od stycznia do czerwca ubiegłego roku, Lotto odnotowało wzrost sprzedaży o 4,1 proc., Mini Lotto o 10,3 proc., a loterie pieniężne aż o 40,4 proc. Lepiej o 1,4 proc. sprzedaje się też Keno, a wręcz znakomicie nasz nowy produkt – Kaskada, która choć na rynku jest od początku maja, to jej sprzedaż za niepełne dwa miesiące wyniosła prawie 31 mln zł. Kwoty z dopłat przekazane do ministerstw kultury i sportu też są wyższe niż rok temu. Dodajmy, że plan finansowy na ten rok zakłada, iż przychody spółki wyniosą 2,9 mld zł. Po sześciu miesiącach przewyższamy ten plan o 0,4 proc., bo przychody przekroczyły już miliard złotych i wynoszą niemal 1 465 mln zł. Te wszystkie dane świadczą o stabilizacji rynku i mocnej pozycji przedsiębiorstwa.
Czy zmiana marki i ceny produktów, sprzed dwóch lat, nadal wpływa zasadniczo na waszą sprzedaż?
Moim zdaniem oddziaływuje wręcz pozytywnie. Ludzie lepiej postrzegają Lotto niż postrzegali Duży Lotek. Widać, że zapominają o starych nazwach. Wielokrotnie wyjaśniałem, że Lotto musiało zaistnieć, bo to marka, która funkcjonuje na całym świecie. Gdybyśmy nie uruchomili gry pod tą nazwą, to za chwilę zrobili by to na naszej granicy, np. Niemcy. Dzisiaj mamy już pozytywne efekty tej zmiany.