– Inwestorzy stali się bardziej ostrożni. Zwłaszcza w przypadku wielkości zatrudnienia, bo planują mniej nowych etatów, niż planowaliby przed kryzysem – mówi Artur Malec, prezes Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Zapał do inwestowania słabnie, co widać po malejącej liczbie rozpoczynanych negocjacji. Najbardziej spada zainteresowanie inwestycjami w branżę elektroniki użytkowej, która już od pierwszej fali kryzysu ogranicza zatrudnienie (np. grupa firm związanych z koreańskim LG w Kobierzycach lub japoński Funai w Nowej Soli), a także w produkcję AGD oraz mebli. Niepewna sytuacja europejskich gospodarek wyhamowuje bowiem konsumpcję na rynkach wewnętrznych.
Broni się jeszcze branża samochodowa – eksport aut na rynki azjatyckie i amerykańskie wciąż jest wysoki, a spadki sprzedaży aut w Europie Zachodniej są na razie niewielkie. W I półroczu liczba nowych rejestracji na terenie UE spadła w porównaniu z rokiem ubiegłym o zaledwie 2,1 proc. Ale dłuższe utrzymywanie się napięcia na rynkach dotknie i tego sektora.
– Grozi nam powtórka z 2008 roku, gdy całkiem nowe inwestycje były ograniczone, a inwestowano głównie w rozwój tego, co już jest – mówi Mirosław Michna, szef zespołu ds. sektora motoryzacyjnego w firmie doradczej KPMG.
Efekty inwestycyjne z tego roku powinny być jeszcze całkiem niezłe: wartość inwestycji, które specjalne strefy ekonomiczne przyciągnęły do końca lipca, sięga 4 mld zł. To prawie dwa razy więcej niż w pierwszych siedmiu miesiącach roku ubiegłego.