Nowa generacja Forda Focusa była oczekiwana niczym kolejna książka autora bestsellerów. Pierwszy model wysoko zawiesił poprzeczkę. Przyciągał oko oryginalnym jak na koniec lat 90. nadwoziem i niebanalnym wnętrzem. Przede wszystkim jednak uwiódł kierowców dobrymi właściwościami jezdnymi, które uznano za wzór dla rodzinnych kompaktów. Wprowadzona w połowie pierwszej dekady XXI wieku druga generacja auta krytykowana była co prawda za niezbyt wyszukaną stylistykę, ale wychwalana pod niebiosa za doskonale zestrojone podwozie. Oczekiwania były więc jasne – nowy Focus miał być co najmniej tak dobry jak poprzednik.
Parę lat temu, wraz debiutem nowej Fiesty, Ford zamknął rozdział nudnych, obłych kształtów nadwozi swoich aut. Nastała era Kinetic Design, czyli samochodów, które nawet gdy stoją mają wyglądać tak jakby się poruszały. W tym też duchu zaprojektowano kolejnego Focusa. Opadająca kreska dachu i wznosząca się linia pod bocznymi szybami przydają nadwoziu sportowego szyku. Podkreśla go jeszcze masywny przedni zderzak. Niepotrzebnie tylko upstrzono go zbyt dużą liczbą otworów. Niektóre zakryte są plastikowymi zaślepkami.
Nie brakuje smakowitych detali, jak np. zachodzące na boki klosze tylnych lamp. Pod jednym z nich sprytnie wkomponowano klapkę wlewu paliwa.
Nowy Fokus, dzięki nowoczesnej stylistyce nadwozia, sprawia wrażenie większego niż poprzednik. Choć w rzeczywistości zbytnio nie urósł. Długość auta zwiększyła się zaledwie o 21 mm i mierzy teraz 4358 mm, a rozstaw osi powiększył się zaledwie o 8 mm. Zmniejszyły się natomiast – o 16 mm – wysokość i szerokość nadwozia.
We wnętrzu samochodu poprawiono materiały. Teraz deska rozdzielcza pokryta jest miękkim tworzywem. Twarde plastiki pozostały tylko na obiciach tylnych drzwi.