– Nie mówimy, że decyzja Mittalu o wygaszeniu pieca w Dąbrowie nie wpłynie na sytuację JSW, ale uważamy, że tylko częściowo. Po kryzysie 2009 r. zdywersyfikowaliśmy klientów i teraz to nie Mittal, ale nasza koksownia Przyjaźń jest największym odbiorcą naszego węgla koksowego – mówi „Rz" prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Jarosław Zagórowski. – Mittal ma możliwość ograniczenia importu, który szacujemy na ok. 2,5 – 3 mln ton rocznie. A my ewentualne nadwyżki możemy ulokować gdzie indziej. Bo nie jest tak, jak w roku 2009, że wszędzie spadł popyt.
A co z koksem? Tu o alternatywnego odbiorcę może być trudniej.
– Mittal odbiera ok. 20 proc. jego produkcji z Przyjaźni, czyli ok. 600 tys. ton. A my zmniejszyliśmy już w tym roku produkcję tego paliwa, by nie wytwarzać go na zapas. W 2012 r. będzie ona na poziomie tegorocznym. Nie wiemy, czy spowolnienie gospodarcze przerodzi się w kryzys, czy nie, dlatego do końca I kw. liczymy się z niepewnością na rynku koksu, ale wiosną powinno nastąpić odbicie – mówi nam Zagórowski.
Spółka jednak dmucha na zimne. Choć emisji akcji nie będzie, to jak już informowaliśmy, będą obligacje. Po co? Wiceprezes JSW ds. finansów Marek Wadowski przyznaje, że nie są niezbędne, ale obecnie w rozmowach z bankami można uzyskać lepsze warunki.
– Celem emisji obligacji jest refinansowanie zadłużenia w całej grupie. Przeniesiemy zadłużenie spółek zależnych na poziom spółki matki, czyli JSW. One wyemitują obligacje, które my kupimy, a w zamian przejmiemy ich kredyty. W sumie mają 350 mln zł linii kredytowej. JSW wyemituje obligacje, by spłacić to zadłużenie – tłumaczy w rozmowie z „Rz" Wadowski. Jak wynika z naszych informacji, pierwsza transza mogłaby wynieść 200 mln zł. – W sumie mówimy o możliwości emisji za ok. 1 mld zł, ale w programie siedmioletnim, gdyby były takie potrzeby. Docelowo chcemy wybrać trzy – cztery banki do współpracy, by mieć pewność, że w gorszym momencie możemy liczyć na finansowanie.