Niemal jedna piąta wydatków gospodarstw domowych przypada w Polsce na żywność i napoje alkoholowe – wynika z wyliczeń Eurostatu. Większy udział mają zaledwie cztery kraje Unii Europejskiej: Bułgaria, Litwa, Łotwa i Rumunia. Średnia dla Wspólnoty to 15,3 proc. Na produkty spożywcze w 2011 r. wydalismy 226 mld zł – podaje firma badawcza PMR. Jeszcze w 2007 r. kwota ta była o 40 mld zł niższa. W tym roku analitycy PMR spodziewają się wzrostu wartość rynku żywnościowego o kolejne kilka procent.
Uboższy koszyk
– Im biedniejszy kraj, tym udział żywność w łącznych wydatkach konsumenckich jest większy – przyznaje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku na Europę Centralną. Jego zdaniem udział żywności w koszyku konsumpcyjnym może jeszcze nieznacznie wzrosnąć. – Polacy zaczynają stopniowo przejadać oszczędności – dodaje ekonomista.
Wymuszone przez kryzys zmiany przyzwyczajeń kulinarnych widać wyraźnie w pogrążonych w kryzysie Grecji i Hiszpanii. Mieszkańcy tych dwóch krajów oszczędzają na jedzeniu, rezygnując z wyjść do restauracji. Kupują także więcej tanich warzyw i owoców, a mniej ryb i owoców morza. Jeśli mięso, to drób zamiast wołowiny i jagnięciny. Wielu z nich w miarę możliwości stara się uprawiać warzywa i owoce. Powstały tam także banki żywności, z których mogą korzystać najbiedniejsi.
Podobne tendencje mogą być wkrótce widoczne w Polsce. – Żywność jest podstawowym produkt, więc trudno wyobrazić sobie, że miałoby dojść w najbliższym czasie do radykalnego spadku ilości kupowanych artykułów. Konsumenci mogą jednak jeszcze bardziej niż do tej pory kierować się ceną podczas zakupów – uważa socjolog, prof. Andrzej Rychard.
Coraz mocniejsze zaciskanie pasa widać chociażby na polskim rynku mięsa. Jedynym gatunkiem, którego spożycie wzrośnie, będzie – tańszy niż wołowina i wieprzowina – drób. Przeciętny Polak zje go w tym roku 26 kg, wobec 25,6 kg rok wcześniej.