Reklama

Majstrowanie przy ETS szkodzi klimatowi

Odrzucenie backloadingu zachęca jego zwolenników do argumentowania na rzecz fundamentalnych zmian w systemie handlu emisjami.

Publikacja: 18.04.2013 00:25

Przemysł ciężki produkuje coraz mniej co2

Przemysł ciężki produkuje coraz mniej co2

Foto: Rzeczpospolita

Backloading, czyli wycofanie z rynku 900 mln uprawnień do emisji CO2, miał być sposobem na podwyższenie ich ceny. W unijnym systemie handlu emisjami ETS obecnie uprawnień jest na tyle dużo, że ich cena oscyluje wokół 4 euro za tonę CO2. Niedługo po wprowadzeniu ETS w 2008 r. cena zbliżała się do 40 euro.

Tak znaczny spadek zachęca zwolenników ambitnej walki ze zmianami klimatu do podważania fundamentów ETS, systemu, w którym rynek decyduje o cenie emisji CO2. Dla nich backloading był „czasową interwencją w Europejski System Handlu Emisjami (ETS), mającą uzdrowić niesprawny system" (WWF), a po głosowaniu „stabilność ETS jest w poważnym niebezpieczeństwie" (Greenpeace).

Po drugiej stronie rozbrzmiewa głos przemysłu energochłonnego. – ETS jest w gruncie rzeczy jedynym działającym elementem europejskiej polityki klimatycznej – oświadczył Gordon Moffat, dyrektor EUROFER, organizacji zrzeszającej przemysł stalowy. Argumentuje on, że niższa cena uprawnień to po prostu efekt kryzysu i w dłuższym terminie sytuacja się ustabilizuje.

Komisja Europejska, która najpierw ETS wymyśliła, a kilka lat później uznała, że system nie działa, na razie nie przedstawia żadnego konkretnego planu naprawczego. Ale z oświadczenia Connie Hedegaard, komisarz ds. zmiany klimatycznej, wynika, że jakaś reforma jest przewidywana. Pytanie, czy to konieczne.

Zdaniem Georga Zachmanna, eksperta brukselskiego think tanku Bruegel – zdecydowanie nie. – Cena CO2 na rynku nie jest niska z powodu błędów w konstrukcji ETS. Nawet nie z powodu kryzysu. Problemem jest małe zaufanie biznesu do zapowiedzi polityków – mówi ekspert w rozmowie z „Rz". Według niego krótkoterminowe wahania nie są niczym dziwnym. ETS jest systemem długoterminowym. Stopniowo, co roku ma z niego ubywać 0,7 proc. uprawnień, a więc za kilka-kilkanaście lat emisja CO2 może stać się naprawdę droga. Problemem nie jest nawet nadwyżka uprawnień, która pozwala myślącym długoterminowo przedsiębiorcom zaopatrywać się w nie teraz, by dysponować nimi w gorszych czasach. Wszystko to nie przeszkadza realizacji pozytywnej tendencji, czyli redukcji emisji CO2. I w 2020 r. będzie ona mniejsza o 21 proc. w porównaniu z 2005 r., tak jak planowano.

Reklama
Reklama

Problemem jest jednak zbyt niska cena uprawnień, która sprawia, że bardziej się dziś opłaca budować elektrownie węglowe niż inwestować w energię alternatywną. Na to, zdaniem Zachmanna, jest tylko jedna odpowiedź: konieczność przekonania biznesu, że gospodarka niskoemisyjna będzie się opłacać. Do tego trzeba wciągnąć Europejski Bank Inwestycyjny, który będzie gwarantował taki rozwój sytuacji. A majstrowanie przy ETS tylko dodatkowo zaszkodzi reputacji systemu.

Biznes
Ostrzeżenie szefa NATO, eksport polskich kosmetyków i cła Meksyku na Chiny
Biznes
Nowa Jałta, czyli nieznane szczegóły planu Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Biznes
MacKenzie Scott rozdaje majątek. Była żona Bezosa przekazała ponad 7 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Biznes
Bruksela pod presją, kredyty Polaków i bariery handlowe w UE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama