Duthoit nie utożsamia się z wizerunkiem specjalisty od restrukturyzacji. Jak podkreśla, prowadził ostatnio dla Orange start-upy i szybko rozwijające się firmy. Liczy, że uda mu się doprowadzić do wzrostu przychodów Orange Polska.
Rynek się odbije
– W Polsce sytuacja jest specyficzna, bo w wyniku decyzji regulatora spadek wartości rynku był znaczący, pomimo przyzwoitej sytuacji gospodarczej kraju. Dlatego sądzę, że być może osiągnęliśmy najniższy pułap wartości rynku telekomunikacyjnego. Jeśli polski PKB rósłby w kolejnych latach o 2–3 proc. rocznie, to – pomijając efekty regulacji – potencjalny wzrost wartości rynku szacowałbym na połowę tego, czyli 1,0–1,5 proc. To możliwe, jeśli rozważając o rynku, weźmiemy pod uwagę także usługi IT dla firm, które dobrze się rozwijają – powiedział Duthoit.
Bruno Duthoit jest prezesem TP od wczoraj. To właśnie w czwartek walne zgromadzenie akcjonariuszy Telekomunikacji Polskiej (grupa Orange) powołało do rady nadzorczej byłego już dziś prezesa telekomu – Macieja Wituckiego. Oprócz tego menedżera (kierował TP przez blisko 7 lat), do rady wszedł również dyrektor marketingu całej grupy Orange – Jean-Marie Culpin.
Zgromadzenie akcjonariuszy było krótkie. Pytania miał jeden akcjonariusz: dawny pracownik. Chciał wiedzieć, jaki pożytek odniesie z tytułu powołania Macieja Wituckiego do rady jako współudziałowiec firmy. Wskazywał na spadek przychodów i zysków TP w ciągu jego kadencji.
Odpowiedział mu jeden z członków rady, były prezes GPW Wiesław Rozłucki. – Doświadczenie bankowe jest potrzebne na tym etapie rozwoju Telekomunikacji Polskiej, która być może wejdzie w inne obszary niż połączenia telefoniczne (upraszczając oczywiście ) – mówił Rozłucki. O tym, że Orange planuje mocniejsze wejście w usługi finansowe mówi się od dłuższego czasu. Analogiczne plany mają też jego konkurenci: T-Mobile i Plus.
Podczas głosowania ws. powołania do rady Orange Polska nowych członków nie było jednomyślności. Przeciwko oddano 20,1 mln głosów, wstrzymało się 46,48 mln głosów. Żaden z akcjonariuszy nie wstał jednak i nie zgłosił formalnego protestu do uchwał. "Za" kandydaturami oddano 862,55 mln głosów, podczas gdy wszyscy zebrani dysponowali 929,2 mln.