W ostatnich tygodniach notowania miedzi poruszają się w trendzie bocznym, przy czym zakres wahań kursu jest znaczny. Czerwony metal w połowie sierpnia wyceniano na 7400 dol. za tonę, miesiąc później na nieco ponad 7000 dol. Wczoraj kurs wynosił 7200 dol.
Zdaniem Doroty Sierakowskiej, analityk DM BOŚ, brak zdecydowania inwestorów może wynikać z rozbieżnych wyliczeń związanych z tegoroczną relacją popytu i podaży na rynku miedzi.
– W ubiegłym tygodniu International Copper Study Group (Międzynarodowa Grupa Studiów ds. Miedzi red.) podała, że nadwyżka miedzi w 2013 r. wyniesie 390 tys. ton. Analitycy Standard Bank szacują tę liczbę na dużo niższą – 99 tys. ton – co ma wynikać ze zwiększonego popytu na miedź w Chinach – mówi Sierakowska. Jak podkreśla, rzeczywista wielkość popytu na miedź w Państwie Środka jest trudna do oszacowania ze względu na dużo niejasności dotyczących zapasów metalu w tym kraju. Chiny są największym na świecie konsumentem miedzi, z udziałem na poziomie ponad 40 proc.
– Jednak nawet pomijając ten fakt, spadkom notowań miedzi sprzyja prognozowany na kolejne miesiące i lata wzrost wydobycia tego surowca, zwłaszcza w Ameryce Południowej – podsumowuje Sierakowska.
W niedawnej rozmowie z „Rz" Jarosław Romanowski, wiceprezes KGHM, wskazywał na to, że o ile wcześniej analitycy spodziewali się dużej nadwyżki miedzi na rynku w najbliższych dwóch latach, to obecne prognozy mówią już o zbilansowaniu popytu i podaży. Zdaniem Romanowskiego za rok może wystąpić lekki deficyt czerwonego metalu na rynku. Menedżer powiedział, że wiele projektów górniczych będzie jednak opóźnionych.