W pierwotnej wersji sprzedaż 203 pojazdów wsparcia dla sił pancernych, jeden z największych biznesów zbrojeniówki w ostatnich latach, miał przynieść branży 275 mln dol. Kontrakt , podpisany dwa lata temu, nie został jednak zrealizowany, bo zmienione władze Bumaru (PHO) uznały go za niekorzystny. Nowe warunki transakcji, jak zapewnia obecne kierownictwo PHO, odpowiadają już głównemu wykonawcy po polskiej stronie, czyli Zakładom Mechanicznym Bumar Łabędy. Szczegóły odnowionej transakcji pozostają tajne. – Projekt nowej umowy ma już wszelkie polskie zgody korporacyjne, został uzgodniony i parafowany przez obydwie strony, w tym indyjskiego partnera przemysłowego Łabęd, zbrojeniową grupę BEML . Czekamy teraz na akceptację rządową New Delhi –informował w zeszłym tygodniu sejmową komisję obrony narodowej prezes PHO Marcin Idzik.

Zamówienia dla Łabęd

Polskie czołgi techniczne z rodziny WZT, sprzedawaliśmy już wcześniej hinduskiej armii, należały przed dekadą do hitów eksportowych ówczesnego Bumaru. Gdyby i tym razem udało się zrealizować renegocjowany kontrakt, postawiłby na nogi nie tylko czołgowe zakłady w Łabędach ale też spora grupę kooperantów ze zbrojeniówki. - Zalecałbym wstrzemięźliwość w ogłaszaniu sukcesu PHO w Indiach. Zanim kontrakt przyniesie pieniądze, upłynie jeszcze sporo czasu - studzi emocje Andrzej Kiński ekspert militarny. Zdaniem szefa Nowej Techniki Wojskowej przyszłość pancernych zakładów leży w różnorodności produkcji: budowie podwozi do armato-haubic Krab, seryjnej produkcji sprzętu inżynieryjnego, np. polskich mostów towarzyszących, remontach, czy eksporcie usług modernizujących sprzęt pancerny.

Zakłady Mechaniczne Bumar Łabędy, były do niedawna głównym producentem czołgów i opancerzonych pojazdów wojskowych dla polskiej armii. Czołgi PT 91 Twardy, rozwinięcie rosyjskich tanków z rodziny T 72 nadal służą w siłach lądowych a ich wersja eksportowa uzbroiła w zeszłej dekadzie armię Malezji (kontrakt na 48 „pancerzy" wart 470 mln dol należał do największych w zbrojeniówce).

Leopardy i następca Andersa

Obecnie centrum czołgowe w Gliwicach kończy proces głębokiej restrukturyzacji, zatrudnia 755 pracowników a w zeszłym roku po raz pierwszy od lat wypracowało 3 mln zł zysku ( przy rocznych przychodach rzędu 309 mln zł). Łabędy zarabiają głównie na remontach używanych czołgów a do zeszłego roku również produkcji licencyjnych wież bojowych do transporterów Rosomak. Nadal naprawy i serwis głównego i najdroższego komponentu rosomaków stanowi liczące się źródło przychodów śląskiej firmy. Najbliższe lata będą dla Łabęd prawdziwym wyzwaniem. Zakłady łączą się z gliwickim Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym Urządzeń Mechanicznych (OBRUM) odpowiadającym w kraju za projektowanie sprzętu pancernego i biorą odpowiedzialność za gruntowną modernizację 128 używanych w wojsku czołgów leopard 2A4. Unowocześnienie niemieckich Leo, wprowadzenie cyfrowych systemów kierowania ogniem, obserwacji i elektrycznego napędu wieży, może być warte nawet miliard złotych. Głównym partnerem przemysłowym śląskiej firmy w tym przedsięwzięciu, będzie niemiecki koncern zbrojeniowy i współproducent leopardów, Krauss-Maffei -Wegmann. Zakłady w Łabędach mają też produkować w przyszłości projektowany przez OBRUM modułowy, pancerny wóz wsparcia bezpośredniego ( lekki czołg), czyli następcę Andersa.