Oburzenie związkowców wzbudził limit czasowy narzucony osobom zatrudnionym przez firmę WaterSaver Faucet – zaledwie 6 minut dziennie.
Firma zajmująca się produkcją akcesoriów hydraulicznych wprowadziła podczas minionej zimy obowiązek odbijania kat pracowników przy udawaniu się za potrzebą. W czerwcu 19 z nich ukarano, za "zbyt długie korzystanie z toalet". Granicą było przekroczenie czasu 60 minut w ciągu 10 dni roboczych. Dyrektor generalny spółki Steve Kersten powiedział dziennikarzom, że w ten sposób jego firma straciła w maju około 120 roboczogodzin, a nieobecność pracowników przy liniach produkcyjnych odbiła się na wydajności. Przypomniał też, że do tej pory nikogo dyscyplinarnie nie zwolniono. Pracownicy otrzymali jedynie ostrzeżenia, które są dopiero pierwszym z trzech kroków na drodze do ewentualnego zwolnienia. Kersten stwierdził także, że pracownicy mają możliwość załatwiania potrzeb podczas regulaminowych przerw w pracy. Według dyrektora istnieją uzasadnione podejrzenia, że częstsze wizyty w miejscu ustronnym mają raczej związek z chęcią wysyłania sms-ów i e-maili a nie z załatwianiem naturalnych potrzeb.
Lokalny związek zawodowy Teamsters jednak zaprotestował i złożył skargę w National Labor Relations Board, a pod zakładami WaterSaver pojawiły się pikiety z demonstrantami. Konieczność rejestrowania czasu spędzonego w toalecie uznano jako ingerencję w prywatność pracownika. "Spółka dysponuje teraz dokładnymi danymi, jak długo każdy związkowiec przebywał w toalecie – oświadczył przedstawiciel Teamsters w firmie Nick Kreitman – podczas zebrań ludzie musieli się tłumaczyć z tego, co tam robili". Problem ma zostać rozwiązany w drodze negocjacji.
Oprócz kija WaterSaver zastosował także metodę marchewki. Każdy pracowniki zatrudniony przy produkcji może otrzymać raz w miesiącu kartę na zakup różnych towarów o wartości 20 dolarów (1 dolar na dzień), jeśli całkowicie powstrzyma się z korzystania z toalety w czasie pracy. Podobno już kilka osób zasłużyło sobie na tę drobną premię.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku