- Rosyjskie embargo podziałało na sadowników jak zimy prysznic. Zrozumieli, że aby sprzedać swoje jabłka muszą się wyróżniać – mówi Maciej Majewski ze Stowarzyszenia Sady Grójeckie.
Problem jest duży, ponieważ do początku sierpnia 2014 r. Rosja była największym rynkiem eksportowym jabłek z Polski. Bezpośrednio i pośrednio przez inne kraje trafiać tam mogło ponad 1 mln ton tych owoców.
Sposobem wybicia się na konkurencyjnym rynku zasypanym górą jabłek jest unijny znak „Chronione Oznaczenie Geograficzne". Komisja Europejska przyznała go na wniosek sadowników w 2011 r. W poprzednich latach zainteresowanie zdobyciem oznaczenia było niewielkie, bo tylko nieliczni producenci poddawali się niezbędnej certyfikacji. Przełom nastąpił w 2014 roku.
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych podaje, że 2014 r. uprawnionych do korzystania ze znaku było 37 producentów jabłek grójeckich. W tym roku tak liczba może być znacznie większa.
Będzie rekord
- Do końca września 2014 roku zgłosiło się do nas 450 chętnych by zarejestrować się w Stowarzyszeniu Sady Grójeckie. Jest to warunkiem niezbędnym by móc poddać się certyfikacji, a następnie korzystać z ochrony jaką daje unijny znak – wyjaśnia Maciej Majewski.