Zwolnienia to element restrukturyzacji całego śmigłowcowego koncernu Sikorsky Aircraft z USA. Globalna spółka zatrudnia 15 tys. ludzi i z powodu spadku zamówień na helikoptery wojskowe i cywilne przymierza się do redukcji załogi o ok. 1400 specjalistów. Zdecydowanie największe cięcia dotkną polskie zakłady PZL Mielec/Sikorsky Aircraft, zatrudniające obecnie 2,2 tys. ludzi.
- Tu do zwolnienia przeznaczono niemal czwartą część załogi – potwierdza Roman Jakim, szef krajowej sekcji Przemysłu Lotniczego NSZZ Solidarność.
Związkowcy: to skutek braku wojskowych zamówień
Związkowcy mieleckiej firmy wiążą obecne redukcje, z przegraną PZL Mielec/Sikorsky Aircraft w wartym niemal 13 mld zł, wojskowym przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Podkarpacka spółka bardzo liczyła na zamówienia armii, najpierw Amerykanie inwestowali w rozwój mieleckiego przedsiębiorstwa, potem utrzymywali kilka lat rezerwy produkcyjne, umożliwiające w razie pozyskania kontraktu sił zbrojnych RP szybkie podwojenie liczby produkowanych Black Hawków.
W kwietniu rząd poinformował, że w przetargu na śmigłowiec dla polskiego wojska do etapu testów wybrano maszynę oferowaną przez Airbus Helicopters - H225M (wcześniej znany jako Eurocopter EC725) Caracal. Odrzucono dwa inne śmigłowce – właśnie Black Hawk korporacji Sikorsky i jej polskiego zakładu PZL Mielec oraz maszyny AW149 proponowane przez PZLŚwidnik i jego właściciela , włosko- brytyjską grupę AgustaWestland. W zeszłym tygodniu francuski H225M karakal, z powodzeniem zakończył próby poligonowe, a MON potwierdziło wolę negocjowania umów dostawy i offsetowej z Airbus Helicopters.
Czy ucierpią lotnicze inwestycje
- Przedstawiciele korporacji Sikorsky uzasadniają planowane zwolnienia w podkarpackiej firmie koniecznością dostosowania możliwości produkcyjnych śmigłowców do obecnych potrzeb rynkowych – mówi przewodniczący Jakim. Związkowców martwią jednak najbardziej ew. plany cięć wydatków na inwestycje w Mielcu, a także w całej rodzinie lotniczych spółek United Technologies Corp. (UTC Aerospace Systems).