Covid-19 mocno uderzył w i tak znajdujący się w trudnej sytuacji rynek tzw. mobilności miejskiej (MaaS – z ang. Mobility as a Service, mobilność jako usługa). Z gry wypadają kolejni gracze – wyjście z Polski ogłosił dopiero co litewski car-sharing CityBee, a już do podobnego ruchu przymierza się operator elektrycznych aut Innogy Go. Z kolei niemiecki FreeNow zwinął w październiku sieć hulajnóg w naszym kraju (najwcześniej wróci na wiosnę). W branży MaaS to już kryzys.
Czytaj także: Innogy Go kończy z elektrycznymi autami na minuty?
Z najnowszych badań fundacji Digital Poland wynika, że odsetek aktywnych użytkowników usług najmu rowerów na minuty (wypożyczających co najmniej kilka razy w miesiącu) spadł przez pandemię z 69 do 54 proc., w przypadku hulajnóg skurczył się z 65 do 57 proc., a car-sharingu z 50 do 40 proc. A to może być stały trend, nawet po epidemii. Dwie trzecie Polaków deklaruje, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy będzie tak samo jak teraz bądź rzadziej korzystać z hulajnóg. W przypadku bike-sharingu odsetek osób, które nie wrócą do tak częstego pożyczania rowerów, jak jeszcze przed marcem, sięga 58 proc., zaś w car-sharingu wynosi on – 65 proc.
Niekorzystny trend dotyka też przewozów taxi, zamawianych przez aplikację. Co piąty pasażer twierdzi, że ograniczy korzystanie z tych usług w najbliższej przyszłości. Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający Free Now w Polsce, przekonuje jednak, że spadek liczby kursów podczas II fali pandemii nie jest tak głęboki jak za pierwszym razem. – Odbywa się większość kursów, które realizowaliśmy we wrześniu i na początku października, przed zamknięciem restauracji i rekomendacją pracy z domu – zaznacza nasz rozmówca.