Od kilku tygodni notowania ropy utrzymują się na dość stabilnym poziomie. Mimo to są dużo niższe niż obserwowane w ostatnich latach, co jest przejawem rozprzestrzeniania się pandemii i wprowadzania przez wiele państw całkowitego lub częściowego lockdownu. Wprawdzie w pierwszych dniach listopada nastąpił wzrost notowań ropy spowodowany wyborami w USA, ale jest on chwilowy. – Naszym zdaniem taki ewentualny trend będzie krótkookresowy, a ceny ropy w dłuższym czasie pozostaną jednak niskie i będą pod presją cały czas trwającej pandemii oraz związanym z tym faktem globalnym spowolnieniem gospodarczym, a raczej recesją gospodarczą – mówi Adam Sikorski, prezes Unimotu.

Jeffrey Auld, prezes Serinus Energy, uważa, że ceny ropy będą niskie, bo w Europie przyspiesza druga fala koronawirusa. Oczekuje się, że lockdowny w Niemczech i we Francji spowodują zmniejszenie popytu o 2 mln baryłek dziennie. – Dodatkowo, w miarę wygasania walk między różnymi grupami w Libii libijska produkcja znów jest na rynku – twierdzi Auld.