– Dwie podwyżki płacy minimalnej w tym roku, łącznie o prawie 20 procent, będą skutkowały presją płacową na różnych szczeblach organizacji i wzrostem kosztów przedsiębiorstw. Firmy zaczynają więc rozważać różne scenariusze i bardziej otwierać się na zastosowanie nowych technologii, w tym robotyzację procesów – ocenia Jędrzej Kowalczyk, prezes Fanuc Polska (spółki jednego z największych globalnych producentów robotów), który dostrzega już oznaki ożywienia popytu. Widzi je zwłaszcza w firmach produkcyjnych, które od dawna mierzą się z niedoborem kadr i koniecznością konkurowania o wykwalifikowanych pracowników. Potwierdza to najnowszy raport ManpowerGroup dotyczący niedoboru talentów, w którym zarówno w Polsce, jak i na świecie umiejętności techniczne znalazły się na drugim miejscu listy najbardziej deficytowych kompetencji (po IT).
– Automatyzacja i robotyzacja procesów produkcyjnych stanowią obecnie o być albo nie być polskich fabryk – twierdzi Tomasz Haiduk, prezes Forum Automatyki i Robotyki Polskiej (FAIRP), związku pracodawców, który zrzesza polskie firmy inżynierskie wykonujące aplikacje przemysłowe. Według niego rosnące trudności z pozyskaniem wykwalifikowanej kadry, coraz większe koszty pracy, a także wzrost konkurencji o klientów i podwyższanie wymagań co do jakości, powtarzalności i czasu produkcji zmuszają coraz więcej firm do inwestycji w roboty przemysłowe.
Najnowszy Miesięczny Indeks Koniunktury Polskiego Instytutu Ekonomicznego pokazał, że w styczniu br. wraz ze wzrostem płacy minimalnej z 67 do 70 proc. wzrósł udział przedsiębiorstw, dla których główną barierą utrudniającą działalność były rosnące koszty pracownicze.
Szansa na wsparcie UE
Dodatkowym silnym bodźcem do przyspieszenia automatyzacji polskich firm powinien być w tym roku napływ unijnych środki z KPO. Nie tylko Tomasz Haiduk wskazuje ich brak jako jeden z powodów spowolnienia robotyzacji w ostatnich latach.