Męskie rządy w spółkach giełdowych. Polska daleko do unijnej średniej

Aż trzy czwarte spółek spoza największych indeksów GPW nie ma w zarządzie ani jednej kobiety, a prawie połowa nie ma ich też w radzie nadzorczej.

Publikacja: 09.11.2023 20:06

Męskie rządy w spółkach giełdowych. Polska daleko do unijnej średniej

Foto: Adobe Stock

- W dzisiejszych czasach nie stać nas na stratę choćby jednego procenta potencjału fırm, a tym bardziej talentów połowy populacji, którą stanowią kobiety - podkreśla Iwona Kozera, członkini zarządy EY Polska i założycielka Fundacji Liderek Biznesu, komentując wyniki tegorocznego raportu FLB, który analizuje rolę kobiet w spółkach giełdowych, a konkretnie w ich władzach.

Wyniki tej analizy, obejmującej okres ostatnich sześciu lat (od 2017 do 2022 r.) dowodzą, że trudno mówić o wyraźnym wzroście różnorodności płci we władzach spółek notowanych na GPW. Pod koniec ubiegłego roku kobiety stanowiły tam zaledwie 15,5 proc. członków zarządów i rad nadzorczych, tylko o 1,7 pkt proc. niż rok wcześniej.

Zarządy? Prawie 90 proc. mężczyzn

Bardzo źle wygląda sytuacja w zarządach, gdzie na koniec 2022 r. udział kobiet wynosił jedynie 10,6 proc., (wracając do poziomu z 2017 r. ) i był o 0,7 pkt proc. mniejszy niż rok wcześniej. To wskazuje, że pewien postęp w różnorodności, który był widoczny do 2019 r. - gdy odsetek kobiet sięgnął 11,9 proc. - cofnął się po wybuchu pandemii - wynika z raportu “Kobiety w spółkach giełdowych. Indeks Fundacji Liderek Biznesu”.

Czytaj więcej

Lista 50 Najbogatszych Polek obchodzi jubileusz. Oto tegoroczne debiutantki i rekiny biznesu

Nieco lepiej wygląda sytuacja w radach nadzorczych, w których - po dłuższym okresie stagnacji - ubiegły rok przyniósł nieco szybszy wzrost udziału kobiet, do 17,1 proc. W porównaniu z 2017 r. był on wtedy o 2,7 pkt. proc. większy.

To jednak i tak słaby wynik jak na rosnącą presję regulatorów na wzrost różnorodności we władzach firm, której przejawem są m.in. wprowadzone przed dwoma laty dodatkowe wymogi do Kodeksu Dobrych Praktyk Spółek Notowanych na GPW. Według nich, w ramach zróżnicowania zarządów i RN pod względem płci, spółki powinny zapewnić co najmniej 30 proc. udział mniejszości w danym organie.

Daleko do unijnej średniej

Ten warunek nie jest jednak spełniony nawet w grupie największych spółek tworzących indeks WIG20, które mają najbardziej różnorodne władze. Ponad połowa z nich miała pod koniec zeszłego roku przynajmniej jedną kobietę w zarządzie, a 75 proc. miało co najmniej jedną kobietę w radzie nadzorczej, Jednak i tam, w grudniu 2022 roku panie stanowiły tylko 14,1 proc. członków zarządów (prezeskami były jedynie w dwóch firmach) i miały 23,5 proc. udział wśród członków rad nadzorczych (o 5,6 proc. pkt proc. więcej niż w 2017 r).

Jak zwraca uwagę Iwona Kozera, te wyniki plasują nas poniżej europejskiej średniej udziału kobiet we władzach dużych spółek, która według Eurostatu, wynosiła w ubiegłym roku 32,2 proc. Podwyższały ją Francja, Włochy, Holandia i Dania, gdzie ten wskaźnik przekraczał 40 proc. (we Francji sięgał 45,2 proc.).

Raport FLB zwraca też uwagę, że pod koniec 2022 roku aż osiem spółek z WIG20 nie miało w zarządzie żadnej kobiety (Pepco, Grupa Kęty, CCC, CD Projekt, KGHM, JSW, mBank i LPP).

Menedżer, czyli mężczyzna

Jak komentuje prof. Aleksandra Cisłak-Wójcik, psycholożka i prorektorka ds. nauki Uniwersytetu SWPS, w oparciu o wyniki licznych badań naukowych można przypuszczać, że niski odsetek kobiet we władzach spółek giełdowych wynika z mniejszej społecznej gotowości do zaakceptowania kobiet w rolach związanych z władzą oraz z mniejszej gotowości kobiet do pełnienia takich ról.

To efekt silnych wciąż stereotypów, a konkretnie faktu, że kobiety nie są postrzegane jako poważne kandydatki do ról związanych z władzą. Nie są więc do nich wybierane. Zdaniem prof. Cisłak-Wójcik, jednym z istotnych czynników może tu być tzw. efekt „myśląc o menedżerze, myślisz o mężczyźnie” („think manager, think male effect”), który polega na tym, że cechy postrzegane jako typowo męskie są traktowane jako pożądane na stanowiskach menedżerskich, a cechy postrzegane jako typowo kobiece - nie.

Czytaj więcej

Co to znaczy zbyt często zmieniać pracę? Ekspertka HR wyjaśnia

- W efekcie, kiedy ludzie (zarówno kobiety, jak i mężczyźni) zastanawiają się nad tym, kto powinien zająć wysokie stanowisko zarządcze, częściej przychodzą im do głowy kandydatury mężczyzn niż kobiet - podsumowuje ekspertka SWPS.

Bruksela wymusi zmiany

Zmianę tego podejścia wymusi wkrótce - przynajmniej w części firm - unijna dyrektywa, która ma być wdrożona do końca czerwca 2026 roku. Zobowiązuje ona duże spółki giełdowe do zapewnienia przedstawicielom niedostatecznie reprezentowanej płci co najmniej 40 proc. stanowisk w radach nadzorczych, lub 33 proc. łącznego udziału we władzach (w zarządach i RN). Nowym obowiązkom będą podlegać firmy, które zatrudniają co najmniej 250 pracowników i spełniają jeden z progów finansowych (roczny obrót przekracza 50 mln EUR, lub roczna suma bilansowa przekracza 43 mln EUR).

Dla większości dużych spółek na GPW oznacza to konieczność sporych zmian w polityce kadrowej i rekrutacyjnej w najbliższych latach. Skalę tych zmian pokazuje też opracowany przez Fundację Liderek Indeks FLB, który mierzy obecność kobiet we władzach spółek z WIG20 i mWIG40 i jest funkcją udziału kobiet w zarządzie i w radzie nadzorczej. Optymalna wartość Indeksu - 100 oznacza równy udział kobiet i mężczyzn.

Bank Handlowy na czele

Pod koniec ubiegłego roku tylko jedna spółka (Bank Handlowy) nie tylko osiągnęła, ale i przekroczyła tę wartość – ze wskaźnikiem 122 – mając we władzach więcej kobiet niż mężczyzn. Wysoki poziom wskaźnika osiągnęły bliskie równowagi płci w zarządach i radach nadzorczych spółki: PZU (94), LiveChat Software (91) i ING BSK (90). To czołówka liderów różnorodności, wśród których silną reprezentację mają firmy finansowe i technologiczne.

Jak zwracają uwagę autorki raportu, indeks FLB potwierdza też, że spółki o międzynarodowym zasięgu (i kapitale), a także większej ekspozycji medialnej zwracają większą uwagę na różnorodność we władzach. Takich firm jest sporo w WIG20.

Pomimo to, w minionym roku tylko w jednej ze spółek WIG20 kobiety stanowiły połowę członków zarządu – w Polsacie Cyfrowym, który miał z kolei wyłącznie męską radę nadzorczą, co obniżyło mu wartość Indeksu FLB do 57.

Jak wynika z analizy FLB, wśród dużych spółek z GPW sporo jest „maruderów różnorodności”. W tej grupie przeważają firmy z tzw. męskich branż – paliwowej, produkcyjnej, chemicznej i budowlano–montażowej. Jednak pierwszą trójkę listy maruderów (gdzie aż osiem spółek ma zerową wartość Indeksu FLB) tworzą; Pepco, ASBISc i Auto Partner, czyli spółki z sektora handlu i dóbr konsumpcyjnych, choć – jak przypomina raport – to kobiety odpowiadają za 80 proc. wydatków zakupowych na świecie.

Spora grupa maruderów różnorodności sprawiła, że średnia wartość Indeksu FLB za 2022 r. wyniosła tylko 29 pkt, tylko o 3 pkt. więcej niż w 2026 r.

- W dzisiejszych czasach nie stać nas na stratę choćby jednego procenta potencjału fırm, a tym bardziej talentów połowy populacji, którą stanowią kobiety - podkreśla Iwona Kozera, członkini zarządy EY Polska i założycielka Fundacji Liderek Biznesu, komentując wyniki tegorocznego raportu FLB, który analizuje rolę kobiet w spółkach giełdowych, a konkretnie w ich władzach.

Wyniki tej analizy, obejmującej okres ostatnich sześciu lat (od 2017 do 2022 r.) dowodzą, że trudno mówić o wyraźnym wzroście różnorodności płci we władzach spółek notowanych na GPW. Pod koniec ubiegłego roku kobiety stanowiły tam zaledwie 15,5 proc. członków zarządów i rad nadzorczych, tylko o 1,7 pkt proc. niż rok wcześniej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder