Kiedy w styczniu tego roku Tufan Erginbilgic przejmował stery nad Rolls-Roycem, globalnym producentem silników lotniczych, stwierdził, że koncern jest „płonącą platformą” i wymaga natychmiastowego ratunku. Nowy prezes od razu rozpoczął więc proces szukania oszczędności, aby zwiększyć rentowność giganta, a pracownicy od miesięcy drżeli o posadę.
Nie bez powodu – Rolls-Royce ogłosił właśnie największą w historii falę zwolnień, która obejmie aż 2500 osób zatrudnionych w międzynarodowych oddziałach koncernu. Nie podano szczegółów, w jakich krajach ani na jakich stanowiskach można się spodziewać największych redukcji etatów, jednak z pewnością brytyjscy i niemieccy pracownicy koncernu nie mają powodów do radości.
Czytaj więcej
Chiński urząd lotnictwa przyznał pierwszy na świecie certyfikat autonomicznej elektrycznej taksówce powietrznej (eVTOL).
W Wielkiej Brytanii Rolls-Royce zatrudnia bowiem około połowę z 42 tysięcy pracowników na świecie. Siedziba koncernu mieści się w Derby w środkowej Anglii, gdzie pracuje 13,7 tys. osób, z kolei w Bristolu firma stworzyła 3,4 tys. stanowisk i to oni mogą ucierpieć najbardziej. Rolls-Royce zapowiedział, że wyda kolejne oświadczenia po rozmowach ze związkami zawodowymi.
Jak podaje BBC, redukcja etatów nie powinna jednak objąć oddziału Rolls-Royce’a w Derby zajmującego się okrętami podwodnymi, który otrzymał wsparcie finansowe od Brytyjskiego Ministerstwa Obrony. Pracuje tam 3,6 tys. osób.