Nadchodzi trudny rok zarówno dla kupujących samochody, jak i sprzedających. Klienci salonów muszą mierzyć się z absurdalnie wysokimi cenami nowych aut i szybującymi kosztami finansowania zakupu. Według platformy sprzedażowej Carsmile w segmencie najtańszych pojazdów, gdzie ogólny wzrost cen był dodatkowo stymulowany nowymi przepisami nakazującymi wyposażanie ich w dodatkowe systemy bezpieczeństwa, podwyżki wyniosły średnio aż 60 proc. r./r., uwzględniając obok wyższej ceny katalogowej auta także wzrost stóp procentowych i brak rabatów.
Jak podaje Samar, po jedenastu miesiącach 2022 r. średnia cena nowego auta opuszczającego salon przekroczyła pułap 154 tys. zł i w ciągu roku zwiększyła się o 14,5 proc. W samym listopadzie średnia zbliżyła się do 160 tys. Już z początkiem tegorocznej jesieni na zakup nowego samochodu trzeba było przeznaczyć 34 miesięczne pensje, o trzy więcej niż na początku 2018 roku. W przyszłym roku i to będzie mało.
Przegrzany rynek
Nic dziwnego, że rośnie także frustracja sprzedających. Co prawda, kryzys na rynku spowodowany ograniczoną dostępnością samochodów przez spadki produkcji paradoksalnie okazał się dla nich bardzo korzystny. – Zwiększony popyt niezaspokojony podażą aut umożliwił znaczącą redukcję rabatów. To z kolei podniosło marże dealerów i poprawiło przychody większości podmiotów na rynku – tłumaczył Michał Lesiuk, partner w firmie doradczej EY, która w sierpniu razem z DCG Dealer Consulting przeprowadzała wśród dealerów badania ankietowe. Ale sytuacja uległa zmianie, bo rynek się przegrzał. Teraz samochody staną się bardziej dostępne, za to konsumenci będą rezygnować z zakupu.
Już jesienią doradcy klienta w firmach dealerskich siedzieli bezczynnie przy pustych biurkach. W nadchodzących tygodniach będą się jeszcze bardziej nudzić. Przy tym sprzedający muszą się liczyć ze spadkiem popytu nie tylko na auta, ale – przez mniejszą sprzedaż – także na usługi serwisowe, zwłaszcza w nieco dłuższej perspektywie.
Zdaniem Michała Knittera, wiceprezesa Carsmile, najsłabszy będzie pierwszy kwartał 2023 r., ponieważ wtedy skala kryzysu gospodarczego i trudna sytuacja gospodarstw domowych może się jeszcze pogorszyć przez zakończenie obecnej formy wakacji kredytowych: jeśli do tej pory można było zawiesić dwie raty w kwartale, w przyszłym roku już tylko jedną. – Szacunki mówią, że sumaryczne miesięczne obciążenia budżetów gospodarstw domowych różnymi spłatami wzrosły w ciągu roku nawet o 100 proc. Tymczasem najwięcej nowych aut kupują 30–40-latkowie, czyli osoby spłacające jednocześnie duże kredyty hipoteczne, które są najbardziej dotknięte wzrostem WIBOR ze względu na długi okres spłaty tego typu pożyczek – mówi Knitter.