- Kolejnym czynnikiem jest fakt, że obecnie nie ma wielkich korzyści z trzymania gotówki. Stopy procentowe są niskie, a to zachęca do szukania innych opcji inwestycyjnych. Mamy sygnały od deweloperów, że okolu 20 proc. sprzedawanych mieszkań nie jest kupowane po to, by w nim mieszkać, ale po to, by być lokatą kapitału - wyjaśniał.
Co jednak w sytuacji, gdyby rynek mieszkaniowy dostał jednak zadyszki? Czy wtedy sytuacja odwróci się o 180 stopni? Czy branża ma plan B?
- Do dobrych perspektyw dodałbym jeszcze rynek związany z renowacjami i remontami domów. W Polsce jest około 5 mln domów jednorodzinnych. Ponad polowa z nich zbudowana została ponad 25 lat temu i wymaga odnowienia. To duży potencjał, który napędziłby tak branże budowlaną, jak i wiele sektorów z nią powiązanych - mówił Siwiński zwracając uwagę, że podobnie jak to ma miejsce w przypadku inwestycji w mieszkanie także i tutaj powstaja dedykowane programy.
- Cieszymy się ze powstając nowe programy. Obecnie startuje np. program NFOŚ-u zwany "RYŚ"stworzony po to, by finansować termomodernizację domów. W ten sposób rośnie nam nowy ogromny rynek z wielkim potencjałem - wyjaśnia.
Rynek idzie do przodu, a wraz z nim działające na nim firmy. Czy to oznacza, że możemy spodziewać się nowych inwestycji?
- Cały czas podążamy ścieżka rozwoju i nie wynika to wyłącznie z kondycji na polskim rynku. Jesteśmy z jednej strony firmą rodzinną, a z drugiej globalną. Produkujemy w 9 krajach, sprzedajemy w 40. Duża cześć naszej produkcji skupia się w Polsce i będzie się skupiać w Polsce, co widać w decyzjach inwestycyjnych. W ciągu ostatnich lat na ten cel przeznaczyliśmy na około 500 mln zł. Proszę zwrócić uwagę, że obecnie co czwarty pracownik naszej grupy pracuje nad Wisłą - mówił Siwiński.