Zbrojeniowy Pegaz zatrudniający obecnie 15,3 tys. ludzi w ponad 60 kluczowych dla bezpieczeństwa kraju spółkach obronnych, o łącznym rocznym przychodzie sięgającym 5 mld zł, to ogromny organizm. – Po bezprecedensowej, ekspresowej konsolidacji całego państwowego sektora zbrojeniowego trzeba kontynuować budowę organizacji. Rada nadzorcza przyglądała się zmianom m.in. w pionie finansowym. Nie mamy zastrzeżeń do najświeższych nominacji na szczeblu dyrektorskim – mówi prof. Tomasz Siemiątkowski, przewodniczący RN PGZ.
W obliczu planowanych zamówień na sprzęt dla modernizującej się armii o wartości prawie 100 mld zł prezes Arkadiusz Siwko i nowy zarząd PGZ przyspieszają wzmacnianie centrali obronnego koncernu. Dziś liczy ona 121 pracowników. Jak dowiedziała się „Rz", zbrojeniowa korporacja w najbliższych miesiącach liczy na kadrowy zaciąg talentów z młodego pokolenia. Potrzebuje zarówno inżynierów, jak i handlowców czy ekonomistów.
W centrali koncernu potrzebni są też informatycy, technolodzy, a także np. analitycy, fachowcy od marketingu, komunikacji, planowania czy prawa zamówień publicznych.
Odbudowa eksportu
Zdaniem prof. Siemiątkowskiego rozwijająca się korporacja musi pilnie, praktycznie od podstaw, zbudować struktury odpowiedzialne za eksport uzbrojenia. Ta dziedzina kompetencji była wyjątkowo słaba jeszcze przed integracją sektora obronnego. Teraz wymaga szybkiej rekonstrukcji i szczególnego wzmocnienia, jeśli zagraniczna sprzedaż wojskowego sprzętu i technologii podwójnego przeznaczenia ma być w przyszłości jedną z lokomotyw rozwoju PGZ.
– W najbliższych latach siłą napędową Pegaza będą jeszcze zamówienia wynikające z planu modernizacji technicznej armii – mówi prof. Siemiątkowski.