Ceny ropy Brent, które jeszcze pod koniec września spadły poniżej 83 dol. za baryłkę, gwałtownie rosną, wspierane decyzją kartelu OPEC+ o cięciach wydobycia. W piątek za baryłkę płacono nawet 98 dol., co nie zdarzyło się od sierpnia, a cenom surowca wyrażonym w złotym niewiele brakowało do wyjścia na 2,5-miesięczny szczyt.
Zdaniem analityków BM Reflex nawet bez ostatniego wzrostu notowań ropy dalsze zwyżki ceny paliw na stacjach w Polsce byłyby nieuniknione, a to za sprawą rosnących cen w hurcie.
W uspokojeniu obaw inwestorów po zapowiedzi obcięcia przez OPEC+ produkcji o 2 mln baryłek nie pomagała ostra odpowiedź Amerykanów, którzy wcześniej lobbowali u Saudyjczyków za zwiększeniem produkcji.
Wśród możliwych kroków wymieniano wstrzymanie pomocy wojskowej, wprowadzenie w USA przepisów umożliwiających pozywanie krajów OPEC+ i dalsze uwalnianie mocno już uszczuplonych rezerw strategicznych. Waszyngton nie wykluczał też zakazu eksportu ropy. Choć USA sprowadzają i wywożą podobne ilości surowca, to ten krok uderzyłby w zmagającą się z kryzysem energetycznym Europę, do której trafia eksport.
Niepokoje wzbudzało też ryzyko ostrej reakcji Moskwy na planowane przez UE i USA nałożenie na rosyjską ropę globalnego limitu cen. W sprawie takiego rozwiązania porozumiały się w środę kraje UE, jednocześnie przyjmując nowy pakiet sankcji wobec Rosji. W zamierzeniu limit cen ma uderzyć w przychody Moskwy, ograniczając jej możliwości wojskowe.