Władze Poczty Polskiej (PP) nie uległy naciskom pracowników i nie zrezygnują ze zwolnień grupowych. W ich efekcie pracę ma stracić do 2 tys. osób. W sumie w ramach redukcji zniknąć ma grubo ponad 7 tys. etatów. Zarząd tłumaczy ruch złą kondycją finansową, ale jednocześnie w PP zatrudniane są osoby z resortów siłowych, bliskich obecnemu prezesowi Poczty Tomaszowi Zdzikotowi (wcześniej był wiceministrem obrony), oraz związane z nadzorującym spółkę resortem aktywów państwowych i stojącym na jego czele Jackiem Sasinem.
Wśród pracowników narasta opór. Kolejne związki zawodowe ogłosiły spór zbiorowy z pocztowym operatorem.
Zwalniani i zatrudniani
Wśród związkowców narasta wściekłość. – Tysiące ludzi straci pracę, ale nie przeszkadza to w niczym, by zatrudniać swoich – mówi nam jeden z oburzonych pracowników PP.
To reakcja na informację Wirtualnej Polski, która podała, że była szefowa „Wiadomości" w telewizji publicznej Marzena Paczuska trafiła właśnie na intratną posadę w Poczcie, gdzie ma, o ironio, zarządzać relacjami z pracownikami. Decyzję krytykuje m.in. Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.