Pomóżcie biedniejszym ogrzać się w zimie. UE nie rozwiąże tego kryzysu

UE nie ma instrumentów dla rozwiązania obecnego kryzysu energetycznego. To sprawa dla państw członkowskich, które mogą wspomóc finansowo osoby zagrożone ubóstwem energetycznym.

Aktualizacja: 13.10.2021 21:04 Publikacja: 13.10.2021 21:00

Pomóżcie biedniejszym ogrzać się w zimie. UE nie rozwiąże tego kryzysu

Foto: Adobe Stock

Od kilku miesięcy rosną ceny energii, co wywołuje panikę wśród rządzących, bo grozi niepokojami społecznymi. Część państw członkowskich uważa, że powinna interweniować Komisja Europejska. Niektóre, jak Polska, wskazują, że zwyżka cen to efekt pakietu klimatycznego i UE powinna ograniczyć swoje ambicje w tym zakresie. Inne, jak Hiszpania, apelują o wspólne zakupy gazu. A Francja z kolei uważa, że konieczna jest reforma rynku energii.

Polityka klimatyczna bez zmian

Komisja Europejska nie widzi potrzeby zmiany długoterminowych założeń polityki energetycznej. A państwom członkowskim mówi, że to one mają narzędzia, żeby pomagać najbardziej wrażliwym gospodarstwom domowym. – Obecna sytuacja jest wyjątkowa, a wewnętrzny rynek energii dobrze nam służył przez ostatnie 20 lat. Musimy jednak mieć pewność, że nadal będzie to robić w przyszłości, realizując Europejski Zielony Ład, zwiększając naszą niezależność energetyczną i realizując nasze cele klimatyczne – powiedziała w środę Kadri Simson, unijna komisarz ds. energii.

To odpowiedź na apele krajów takich jak Polska czy Francja. Natomiast tym, którzy – jak Hiszpania – chcą wspólnych zakupów gazu, czy budowania unijnych rezerw tego surowca, KE odpowiada, że przeanalizuje sytuację. Problem jednak w tym, że to wymagałoby zgody wszystkich państw Unii, a wiele z nich bardzo zazdrośnie strzeże suwerenności energetycznej.

Czytaj więcej

Francja składa Polsce atomową ofertę

W tej chwili jednak ani te analizy, ani zapowiedź zbadania, czy nie dochodzi do manipulacji rynkowych, nie rozwiążą sytuacji. Ewentualna wspólna polityka zakupowa czy unijne rezerwy to miałby być pomysł na łagodzenie takich kryzysów w przyszłości. KE ocenia, podobnie jak wszyscy właściwie eksperci, że obecna sytuacja jest tymczasowa i potrwa do wiosny 2022 r. Spowodowało ją globalne ożywienie gospodarcze po pandemii w połączeniu z ciężką zimą 2020–2021, która doprowadziła do redukcji zapasów gazu w UE. Dodatkowo w Europie, coraz bardziej opartej na energii ze źródeł odnawialnych, wyjątkowo rzadko w tym roku wiało. Pewien wpływ – KE szacuje go na 20 proc. udziału w zwyżce cen – ma także wzrost cen praw do emisji CO2, wynikający z realizacji ambicji klimatycznych UE, ale też spekulacji na rynku.

Wreszcie dochodzą czynniki polityczne: uważa się, że Moskwa wykorzystuje tę rynkową sytuację, odmawiając dodatkowych dostaw surowca do Europy. Pokazuje, że UE jest od niej zależna, i chce wymóc też zgodę na Nord Stream 2.

Pomoc ze środków krajowych

W krótkim terminie jedynymi instrumentami łagodzenia sytuacji dysponują poszczególne państwa członkowskie. Według Brukseli kluczowa jest ochrona najwrażliwszych – czyli gospodarstw domowych zagrożonych ubóstwem energetycznym. Chodzi przede wszystkim o niemożność odpowiedniego ogrzania się w zimie w obliczu zbyt wysokich cen ciepła. Państwa powinny wspomagać biednych dotacjami pochodzącymi z dochodów ze sprzedaży praw do emisji CO2, bonami energetycznymi, dawać im możliwość odroczenia płatności za rachunki energetyczne itp. Można też wspomagać firmy, ale w ramach unijnych zasad udzielania pomocy publicznej.

Czytaj więcej

Iwona Trusewicz: Jak magister Sasin został ekspertem gazowym

Wszystkie te środki muszą być tak skonstruowane, żeby łatwo je było wycofać, gdy sytuacja rynkowa ulegnie poprawie. Chodzi o to, żeby nie zakłócać działania rynku i nie blokować zachęt do transformacji energetycznej. Bo – zdaniem KE – w długim terminie jedynym sposobem unikania takich kryzysów jest zwiększanie niezależności energetycznej UE poprzez przechodzenie na źródła odnawialne oraz zwiększanie efektywności energetycznej.

Uwaga na dotacje

Georg Zachmann, ekspert think tanku Bruegel, ocenia, że niektóre rządy obecnymi działaniami mogą pogarszać sytuację na rynku. – Państwa członkowskie zaczynają płacić wysokie dotacje odbiorcom energii (zwłaszcza przemysłowi), a tym samym utrzymują wysokie zużycie energii w UE, kradną energię państwom członkowskim, które mogą sobie pozwolić tylko na mniejsze dotacje, i wzbogacają dostawców – powiedział "Rzeczpospolitej" Zachmann.

Czytaj więcej

Tani prąd z Polski pomógł Europie

Według niego kraje wykorzystują też kryzys, aby cofnąć ważne zasady dotyczące energii, takie jak wycena rynkowa, odpowiednie procedury przy zatwierdzeniu NS. Zachmann uważa, że Komisja powinna była wyraźniej to powiedzieć. Ale biorąc pod uwagę, jak ograniczone ma narzędzia wykonawcze w sytuacji takiego kryzysu jak obecny, reakcja Brukseli jest prawidłowa. – Zaproponowany zestaw narzędzi wyraźnie wskazuje państwom członkowskim, że mogą coś zrobić, aby pomóc swoim konsumentom w przestrzeganiu istniejących przepisów. Ale nie powinny one wyjść poza te granice – uważa ekspert.

Wstrzymana sprzedaż, upadłości, rekordowe ceny

Niemiecki gigant E.ON (80 tys. pracowników) wstrzymał zawieranie nowych umów z odbiorcami końcowymi na dostawy gazu ze względu na rosnące ceny – poinformowała spółka we wtorek na stronie internetowej. „Niestety, nie możemy w tej chwili przedstawić propozycji dotyczących gazu ziemnego" – czytamy. W oświadczeniu dla „Handelsblatt" przedstawiciel firmy powiedział, że spółka „restrukturyzuje produkty w nowy sposób" z uwagi na rosnące ceny energii. W środę zakończenie działalności ogłosiła czeska Bohemia Energy – dostawca gazu i prądu dla 900 tys. odbiorców. I tu powodem jest drogi gaz. Od początku br. do początku października ceny gazu w Europie wzrosły prawie ośmiokrotnie, do bezprecedensowego poziomu 1950 dol. za 1000 m sześc. (rekord ustanowiony 6 października). 13 października cena gazu z dostawą w listopadzie na giełdzie IFC Future w Londynie, podskoczyła o 4 proc. d./d. do 1067,5 dol./1000 m sześc. Europa wchodzi w sezon grzewczy z rekordowo niskimi zapasami podziemnych magazynów (PMG): 11 października były zapełnione w 78 proc. Przy czym 100 proc. było w Wielkiej Brytanii, a blisko 97 proc. w Polsce. U głównych partnerów Gazpromu: Austrii, Niemiec i Holandii było to odpowiednio 56 proc., 75 proc. i 62 proc. Kraje te czekają na uruchomienie Nord Stream 2 – gazociągu, który współfinansowały i którym dostaną bardzo tani gaz z Rosji. Analitycy Nordea zauważają, że Niemcy są teraz bliżej kryzysu energetycznego niż inne kraje UE: rezerwy Gazpromu w PMG w tym kraju są trzy razy niższe niż w 2020 r. To świadome działanie Rosjan, którzy tłumaczą to potrzebą zapełnienia zbiorników na terenie Rosji.

Od kilku miesięcy rosną ceny energii, co wywołuje panikę wśród rządzących, bo grozi niepokojami społecznymi. Część państw członkowskich uważa, że powinna interweniować Komisja Europejska. Niektóre, jak Polska, wskazują, że zwyżka cen to efekt pakietu klimatycznego i UE powinna ograniczyć swoje ambicje w tym zakresie. Inne, jak Hiszpania, apelują o wspólne zakupy gazu. A Francja z kolei uważa, że konieczna jest reforma rynku energii.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika