Nowa kampania reklamowa marki Nike, której głównym bohaterem jest kontrowersyjny sportowiec Colin Kaepernick, zaowocowała masowym paleniem wyrobów firmy przez konsumentów o prawicowych poglądach. Konsumenci nie zgadzają się z decyzją o uczynieniu twarzą marki sportowca, który uklęknął w czasie hymnu narodowego (zamiast zgodnie z tradycją stać) w ramach protestu przeciwko dyskryminacji rasowej. Krok Nike nie podoba się także decydentom, takim jak Ben Zahn, burmistrz z miasteczka Kenner w Luizjanie, który już dzień po ogłoszeniu Kaepernicka twarzą Nike wysłał swoim podwładnym notatkę zakazującą zakupu wyrobów marki.
- Pod żadnym warunkiem nie wolno kupować ani używać, ani dostarczać (produktów Nike - red.) do jakiejkolwiek placówki wydziału rekreacji – pisał burmistrz Zahn.
Pismo kierowane do urzędników było, w zamyśle, notatką wewnętrzną. Natychmiast jednak przedostało się do mediów społecznościowych, by tą drogą trafić do zaskoczonych radnych rady miejskiej w Kenner. Burmistrz Zahn natychmiast spotkał się z ostrą krytyką radnego George Carolla. Sam mer miasta tłumaczy się, że nie miał nic złego na myśli.
Czytaj także: Nike w ogniu krytyki. „Sprzedaje kominiarkę dla gangsterów”
- Moje pismo skierowane do urzędników miało wyznaczyć granicę w wykorzystywaniu przekonań politycznych do czerpania profitów z publicznych pieniędzy. Moja decyzja uniemożliwiająca Nike wykorzystywanie naszych podatników poprzez używanie ich potęgi jako narzędzia politycznego jest jasną wiadomością – stwierdził Ben Zahn w oświadczeniu.