Oficjalne pisma o podejrzeniu spekulacji skierowała jako jedyna Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie do Komisji Nadzoru Finansowego i ESMA, czyli europejskiego nadzorcy, już 6 września. Odpowiedzi jeszcze nie dostała.
– To raczej prośba o sprawdzenie sytuacji. Podejrzewamy manipulację, ale nie mamy dowodów – tłumaczy Jacek Szymczak, prezes IGCP. Izba zaproponowała zmiany w systemie handlu uprawnieniami. Mają eliminować działania ułatwiające spekulację. Jednym z postulatów jest wyeliminowanie z rynku CO2 instytucji finansowych. Drugim – zakaz przenoszenia uprawnień między okresami rozliczeń.
Wzrosną koszty
Huśtawka na londyńskiej giełdzie ICE Futures Europe może się przełożyć na warszawski parkiet, na którym notowane są firmy uzależnione od rosnącej pod wpływem drożejących uprawnień do emisji ceny prądu.
– W przypadku polskiej chemii w ostatnich miesiącach widzimy bezpośrednią korelację między wahaniami na rynku uprawnień do emisji CO2 a kursem akcji – zauważa Krystian Brymora z DM BDM. Spodziewa się, że czwartkowy spadek cen uprawnień wesprze słabe ostatnio notowania Grupy Azoty czy Ciechu. Analityk szacuje, że każdy wzrost lub spadek ceny uprawnień o 1 euro za tonę po 2020 r. (przy innych warunkach niezmienionych) może przełożyć się na zmianę o 1,3 zł wyceny akcji pierwszej z nich (papiery Azotów kosztują niespełna 33 zł) i ok. 1 – drugiej (kurs Ciechu to ok 46,3 zł).
Ale ubiegłotygodniowe spadki to nie trend, bo ten jest wzrostowy od początku roku. Dlatego w dłuższej perspektywie firmom energochłonnym wzrosną koszty. Odczują to dopiero w przyszłej dekadzie, kiedy trafiać do nich będzie mniejsza pula darmowych uprawnień. DM BDM zakłada, że do chemii trafi 30 proc. (dziś to 60 proc.), przy cenie uprawnienia do emisji CO2 na poziomie 20 euro za tonę.
– W Grupie Azoty będzie to generować koszty rzędu 440 mln zł rocznie, a w Ciechu ok. 180 mln zł – szacuje Brymora. Dużą część kosztów przemysł przerzuci na klientów. Ale nie wszystkie. Zwłaszcza w sektorach takich jak chemia, które rywalizują na rynkach globalnych.