Kilkudziesięciu milionów złotych inwestycji na początek i ostrej walki o klientów spodziewał się polski rynek telekomunikacyjny w związku z wejściem nań amerykańskiej firmy Clearwire. Spółka planowała budowę gęstej sieci radiowego dostępu do Internetu z wykorzystaniem technologii WiMAX. Z informacji, do jakich dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że nic z tego nie wyjdzie. W lukę, jaką pozostawią po sobie Amerykanie, może za to wejść inny operator.
– Clearwire planuje sprzedaż wszystkich operacji w Europie i koncentrację na rynku amerykańskim – mówi pracownik konkurencyjnego telekomu. Według informacji od byłych pracowników polskiego Clearwire’a już pod koniec ubiegłego roku koncern wstrzymał wydatki inwestycyjne na budowę sieci radiowej. Po odejściu w 2007 roku z Clearwire Polska Romana Durki koncern do dzisiaj nie obsadził stanowiska prezesa zarządu. Oficjalnie amerykańska centrala nie chce udzielić żadnych informacji na temat losów polskiej spółki.
Clearwire zapowiadał start swoich usług na wiosnę zeszłego roku. Potem zaczął informować, że ma problemy z instalacją urządzeń radiowych (na to narzekają wszyscy operatorzy w Polsce). Mimo to proces inwestycyjny trwał do końca zeszłego roku.
– Chociaż Clearwire zdobył duże pieniądze na inwestycje w USA i Europie (1,5 mld dolarów – przyp. red.) to jednak zbyt małe jak na skalę swoich ambicji. Zaczął już zwalniać pracowników w Irlandii – mówi osoba związana z Clearwire’em. Dotychczas koncern zdobył na świecie niespełna 400 tys. użytkowników (na koniec 2008 r. chce mieć pół miliona). W ciągu ostatniego pół roku cena akcji operatora na Nasdaq spadła z 32 do 12 dolarów.
Mimo porażki Clearwire wciąż ma w Polsce częstotliwość radiową i pozwolenia na kilkadziesiąt nadajników radiowych. To łakomy kąsek dla innych graczy na rynku.