Polska Grupa Energetyczna, jak przyznał jej prezes Tomasz Zadroga, rozważa udział w przetargu na akcje spółki Energa. – Jeżeli mamy być aktywni na rynku, to powinniśmy zwiększyć sprzedaż – powiedział „Rz”. – Pozyskanie nowych klientów byłoby bardzo korzystne.
O możliwości kupna gdańskiej spółki przez największą firmę energetyczną w kraju wspomniał w środę minister skarbu Aleksander Grad. Kierowany przez niego resort planuje przeprowadzić przetarg w przyszłym roku. Gdyby się okazało, że oferta PGE będzie najlepsza, to zanim dojdzie do transakcji, potrzebna będzie zgoda Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Komisji Europejskiej. Będzie to trudne, bo połączone spółki zyskają znaczącą przewagę nad konkurencją (ok. 45 proc. udziału w sprzedaży energii). – Taka koncentracja źle będzie służyć rynkowi – mówi prof. Władysław Mielczarski, ekspert z Politechniki Łódzkiej.
Resort skarbu mógłby jednak powołać się na art. 19 ustawy o ochronie konkurencji. Pozwala on na transakcję wzmacniającą pozycję dominującą spółki na rynku, jeżeli przyczyni się to do rozwoju ekonomicznego, postępu technicznego albo wywarłoby pozytywny wpływ na gospodarkę narodową. Na przykład poprzez zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego, co było zresztą głównym argumentem przy tworzeniu cztery lata temu dużych holdingów energetycznych – PGE, Tauronu, Energi i Enei. – Argument o bezpieczeństwie energetycznym praktycznie jest nie do udowodnienia – mówi anonimowo ekspert prawa handlowego.
Analitycy pozytywnie oceniają ewentualną transakcję. – Kupując spółkę głównie dystrybucyjną, którą jest Energa, PGE zabezpieczy się przed ryzykiem spadku zapotrzebowania na produkowany przez nią prąd – mówi Paweł Puchalski z BZ WBK.
Inni eksperci twierdzą, że dzięki połączeniu obu firm powstałby silny organizm będący w stanie konkurować także z zachodnimi koncernami.