Jak ustaliła „Rz”, banki komercyjne, u których Autostrada Południe ubiega się o pożyczkę na inwestycję, domagają się przyspieszenia wypłaty tzw. opłaty za dostępność. Zgodnie z umową spółki z rządem płatność jest rozłożona na 30 lat, a na skrócenie tego okresu nie chce się zgodzić Ministerstwo Finansów.
– Wniosek o skrócenie czasu do dziewięciu lat jest rzeczywiście po części związany z wymogami banków – przyznaje Jerzy Angrocki, dyrektor w spółce Autostrada Południe. Jeżeli firma zgodzi się spłacić kredyt w ciągu dziewięciu lat, pieniądz będzie tańszy.
Strona rządowa twardo obstaje przy dotychczasowych ustaleniach. – Na tym polega system koncesyjny, że to partner prywatny jest zobowiązany do zdobycia finansowania inwestycji – mówi Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za drogi. – Nie przystaniemy na propozycje, które będą skutkowały wzrostem obciążeń dla budżetu państwa, czyli obywateli. Zapytany, czy rozważa plan awaryjny na wypadek, gdyby Autostradzie Południe nie udało się zamknąć finansowania, odpowiada: – Nie zajmuję się gdybaniem.
Taka sytuacja miała już miejsce. Autostrada Południe i Autostrada Mazowsze (Stalexport i Autostrade) konkurowały o budowę 92-km odcinka trasy A2 z Łodzi do Warszawy. Żadna z nich nie zdobyła finansowania i inwestycję przejęło państwo.
Budowa odcinka A1 z Łodzi do Pyrzowic to ogromna inwestycja, której wartość wyniesie ok. 2 mld euro. Z wyliczeń „Rz” wynika, że Autostrada Południe może chcieć pozyskać ze źródeł komercyjnych ok. 400 mln euro. Spółka stara się również o 800 mln zł pożyczki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i ok. 200 mln zł z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Kolejne ok. 600 mln zł mają dać jej udziałowcy. Autostrada Południe to mariaż hiszpańskiej Cinty (90 proc. udziałów), Ferrovial Agroman (5 proc.) i notowanego na GPW Budimeksu (5 proc.).