Każdy członek tego zespołu, liczącego około 10 tys. osób (4 proc. kadr), otrzyma więc średnio ponad 400 tys. USD. Z przecieków do amerykańskich mediów wynika jednak, że najcenniejsi pracownicy wzbogacą się nawet o 5 mln USD.

Gigantyczne bonusy wypłacane bankowcom z Wall Street budzą frustrację przeciętnych Amerykanów zmagających się z rosnącą stopą bezrobocia, a także krytykę Waszyngtonu, który w najgorętszym okresie kryzysu ratował banki przed bankructwem pieniędzmi podatników. Rzecznik BoA Robert Stickler zapewnił jednak, że bank wziął pod uwagę niesprzyjające premiom nastroje społeczne.

Pula bonusów za ubiegły rok odpowiada tylko 19 proc. przychodów, jakie kredytodawcy przyniósł w tym okresie departament bankowości inwestycyjnej, łącznie z przejętym na początku 2009 r. bankiem Merrill Lynch. W 2006 r., gdy premie w amerykańskiej bankowości były najwyższe, odsetek ten wynosił dla obu instytucji średnio 26 proc. Tylko 5 proc. premii ma być wypłaconych w gotówce, reszta zaś w postaci akcji w ciągu trzech lat.