Dwa miesiące po tym, gdy Google oskarżył Chiny o atak hakerski na witryny firmy, strony nie mogą dojść do porozumienia. Groźba całkowitego wycofania się amerykańskiego koncernu z Państwa Środka w razie niezniesienia cenzury w sieci robi na Chińczykach coraz mniejsze wrażenie.

W wysłanym wczoraj do koncernu liście 27 największych firm sprzedających reklamy w chińskiej wersji wyszukiwarki wzywa Google do podjęcia szybkiej decyzji i przerwania spekulacji. Kilka dni temu "Financial Times", powołując się na anonimowe źródła, doniósł, że "Google na 99,9 proc. zamknie swoje interesy w Chinach".

Autorzy listu zapowiadają, że będą domagać się od Google'a odszkodowań i zwrotu wniesionych awansem opłat w razie wycofania się z kraju. Chińscy partnerzy Google'a mogą sobie pozwolić na żądania, gdyż dysponują realną alternatywą dla amerykańskiej wyszukiwarki – Baidu. Z uruchomionego w 1999 r. serwisu korzysta ok. 60 proc. z 384 mln chińskich internautów. Udział Google.cn w rynku to ok. 30 proc.

To nie koniec złych wieści dla firmy. W ciągu pierwszych 74 dni po rynkowej premierze koncernowi udało się sprzedać zaledwie 135 tys. sztuk Nexus One, smartfona marki Google. W takim samym okresie od swoich premier Apple i Motorola sprzedały po milionie sztuk telefonów iPhone i Droid. Co więcej, amerykański urząd patentowy odrzucił wniosek o rejestrację nazwy Nexus.

Prestiżową porażkę firma poniosła także w sieci. Według firmy badawczej Hitwise 13 marca serwis Facebook stał się najczęściej odwiedzaną stroną internetową w USA, spychając wyszukiwarkę Google na drugie miejsce.