Z raportu „Aviation Finance" wynika,że jeszcze w tym roku nie powinno być kłopotów z finansowaniem nowych zakupów,bo linie albo zagwarantowały sobie kredyty eksportowe,bądź mają środki własne. Problemy pojawią się w roku 2014,kiedy to Boeing i Airbus zaczną wymagać większego niż dotychczas zaangażowania finansowego ze strony linii lotniczych. Jak dotąd linie korzystały ze wsparcia rządowych agend w USA,Kanadzie,Brazylii i krajach Unii Europejskiej - Francji,Niemiec i Wielkiej Brytanii. Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju agencje kredytujące eksport,które pokrywały przed rokiem 2008 20 procent kosztów zakupu samolotów,teraz gwarantują 30 proc zakupu nowych maszyn.
Linie chętnie korzystały z usług np amerykańskiego Eximbanku , bo były one tańsze ,niż finansowanie za pośrednictwem banków komercyjnych. Eximbank gwarantując kredyt wyceniał go na poziomie obligacji rządu danego kraju, a nie oceny wypłacalności przewoźnika.
Wiadomo również,że jak to uzgodniono w ramach OECD koszt kredytów rządowych będzie rósł i już w tym roku ma on osiągnąć ten sam poziom, co kredyt na rynku. Według cytowanego w raporcie PwC Donalda Boylana z Hong Kong Aviation Capital koszt takiego kredytu ma wzrosnąć z 150-225 pkt bazowych ponad LIBOR do 320-500 pkt. Jego zdaniem taka podwyżka zmusi przewoźników, aby koszty wyższego oprocentowania przenieść na pasażerów,czyli do podniesienia cen biletów.
Nie ma innego wyjścia. Kupujący będą musieli korzystać w większym stopniu z banków komercyjnych. Udział tych instytucji zwiększy się więc do 28 proc. z 21 w bieżącym roku. Zakupy za gotówkę będą stanowić 25 proc. całego rynku.
Zdaniem autorów raportu już teraz widać tendencję linii lotniczych do szybszego pozbywania się maszyn. —Dotychczas przewoźnicy oddawali je firmom leasingowym najczęściej po upływie 20-25 okresu wypożyczenia. Teraz nagle okazuje się,że zwracane są samoloty 7-letnie i młodsze - powiedział Neil Hampson, główny analityk rynku lotniczego w PwC.