Ponad 200 losowo wybranych stron internetowych sprzedających bilety lotnicze podawało nieprawdziwe ceny lub namawiało do lotów, na które nie było już miejsc.
Takim wynikiem inspekcji zaskoczona jest sama Bruksela. – To uderzające. Sprawdziliśmy ponad 400 stron internetowych i wykryliśmy nieprawidłowości na więcej niż połowie z nich – mówiła wczoraj Meglena Kuneva, unijna komisarz ochrony konsumentów.
Akcja Komisji Europejskiej odbyła się w czwartym tygodniu sierpnia. Pod nadzorem Brukseli inspektorzy 14 państw członkowskich (nie było wśród nich Polski) oraz Norwegii sprawdzali strony internetowe linii lotniczych w swoich krajach. Interesowały ich przede wszystkim odpowiedzi na trzy pytania: Czy reklamowana cena jest ceną ostateczną? Czy klient jest w nieuczciwy sposób zachęcany do kupowania dodatkowych usług, na przykład ubezpieczenia? I wreszcie, czy reklamowana oferta w ogóle jest dostępna?
Największym problemem dla linii lotniczych okazuje się wymóg przejrzystości cenowej. Inspektorzy znaleźli ofertę biletów darmowych, do których jednak – na kolejnych etapach rezerwacji – dochodziły podatki, koszty rezerwacji i opłata za użycie karty kredytowej. Na innej stronie cena biletu wynosiła 20 euro, ale pięć odsłon później, po dodaniu wszystkich składników, rosła do 100 euro.
Zdarzało się też, że reklamowane tanie loty w ogóle nie były dostępne. Kolejnym problemem była praktyka automatycznego dołączania płatnego ubezpieczenia. Klient sam musiał wybrać opcję, że z niego rezygnuje, co jest niezgodne z zakazem nieuczciwych praktyk handlowych. Problemem był także regulamin dostępny w języku obcym dla klienta, mimo że oferta dotyczyła lotów z jego kraju zamieszkania.