– Gdy przed 12 laty zaczynaliśmy działalność od ofert z rynku hiszpańskiego, Polacy kupowali tam nieruchomości wyłącznie jako inwestycje – wspomina Jacek Szyc, właściciel firmy Carisma. – W ostatnich dwóch latach to samo dzieje się z Bułgarią. A większość kupowanych w Hiszpanii mieszkań ma być obecnie tzw. drugim domem. Właściciele kilka razy do roku jeżdżą tam, przez resztę czasu wynajmują – dodaje. Z wynajęcia są w stanie spłacić większą część rat kredytu zaciągniętego w Hiszpanii.
– Mieszkanie w Hiszpanii, daleko od morza, to minimum 100 tys. euro. Za 250 tys. można już kupić świetnie położony, wykończony i wyposażony lokal 50 – 60-metrowy. Ale mamy i takie za 4 mln euro – zachęca Waldemar Oleksiak, analityk Emmerson. Jego firma w tym roku otworzyła w Hiszpanii biuro. Oleksiak twierdzi, że choć powoli, rynek będzie stale rósł. Dodaje, że coraz częściej zamożni Polacy kupują domy w Hiszpanii z myślą o emeryturze.
– U nas 95 proc. sprzedaży to Bułgaria – mówi Krzysztof Florek, szef działu marketingu LifeHouse International. – Dominują oferty z rynku pierwotnego, traktowane najczęściej jako inwestycje. Ceny wahają się od 30 – 40 tys. euro na wybrzeżu, do ponad 50 tys. euro w Sofii – wymienia. Według pośredników w ostatnich dwóch latach Polacy kupują w Bułgarii ok. 2 tys. mieszkań rocznie. W Hiszpanii ok. 300 – 500. Jako trzeci najpopularniejszy kraj coraz częściej wymieniają Chorwację. Zdaniem Szyca najwyżej 30 proc. transakcji przechodzi przez polskich pośredników, których w ostatnich latach szybko przybywa. Coraz więcej jest też egzotycznych ofert, jak Dubaj. – Sporo klientów pyta o ten emirat, ale nie było jeszcze transakcji. Ceny zaczynają się od 70 – 80 tys. euro – mówi Florek.
Według eksperta LifeHouse International rynek zagranicznych zakupów będzie rósł kilka procent rocznie. – Już teraz bacznie obserwujemy, co się dzieje w mniejszych miastach Czech i Słowacji – zdradza.