Ropa i złoto wykorzystały ostatnie dni aktywnego handlu, by podrożeć. Za baryłkę Brenta płacono wczoraj wieczorem powyżej 92,46 dol. Za uncję złota trzeba było zapłacić 810,6 dol. Główny powód wzrostu cen to słabnący dolar.
Przyszły tydzień na rynku złota powinien być spokojny. Potem metal ten może drożeć aż do końca stycznia, do przerwy związanej z chińskim Nowym Rokiem (7 lutego). W najbliższych tygodniach ceny mają się wahać od 785 do 812 dol. za uncję, z zastrzeżeniem jednak, że gdyby doszło do znaczącego spadku kursu dolara, górna granica może się przemieścić znacznie wyżej. W każdym razie cena na zamknięcie tego roku najczęściej jest prognozowana na poziomie 800 dol. Znaczące zwyżki cen, nawet do nowych rekordów, mają nastąpić w I i II kwartale 2008.
Seria śmiertelnych wypadków w kopalniach platyny w RPA zapowiada tendencję wzrostową na rynku tego metalu. Na razie jego cena to 1500– 1520 dol. za uncję, ale deficyt na rynku i prognozy jego zwiększenia najprawdopodobniej spowodują dalszą zwyżkę notowań. – Kolejna psychologiczna bariera znajduje się teraz na poziomie 1600 dol. – uważa Frederic Panizzutti, analityk rynków metalowych MKS Finance. Na koniec tego roku deficyt platyny, metalu używanego przede wszystkim w motoryzacji do produkcji katalizatorów spalin, jest prognozowany na poziomie 265 tys. uncji. Rok temu na rynku była nadwyżka w wysokości 65 tys. uncji.
Podobny trend panuje na rynku ropy – jej cena rośnie, bo spadają zapasy w USA. Większość analityków przewiduje jednak spadek cen, i to już od początku roku, do ok. 85 dol. za baryłkę. Jeśli jednak osłabi się dolar, spadek cen ropy może nie być tak widoczny.
Ostatnie dni roku były pracowite także na rynku metali przemysłowych. Z powodu rosnącego popytu w Azji oraz malejących zapasów drożały miedź i aluminium. Tak może być do końca roku, bo Azja nie świętuje tak hucznie Bożego Narodzenia jak USA i Europa.