Dostawcy usług internetowych z zasady wymieniają się ruchem za darmo. TP SA korzysta jednak ze swej dominującej pozycji na rynku (ma 2 mln klientów) i każe sobie płacić. Operatorzy muszą się na to godzić, jeżeli chcą zapewnić swoim klientom możliwość komunikacji z dwumilionową rzeszą internautów podpiętych do TP. Chociażby możliwość wysłania do nich e-maila.
UKE chce, aby – do pewnego poziomu – polscy operatorzy wymieniali się ruchem za darmo, a za nadmiarowy płacili TP, ale mniej niż dotychczas. – Ideałem byłoby płatne rozliczanie całego ruchu internetowego w obu kierunkach, ale takiej zasady nie da się wprowadzić. Projekt UKE nie jest bez wad, ale poprawia sytuację – mówi Jerzy Trzaskowski z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, organizacji operatorów alternatywnych.
Trzaskowski przyznaje, że dla jego firmy zmiana zasad rozliczeń oznacza poważne oszczędności. Operatorzy podają, że z każdych 800 – 1000 zł zarabianych miesięcznie na udostępnianiu firmom łączy o przepustowości 1Mb/s 100 – 200 zł muszą oddać TP SA.
– Duzi operatorzy płacą Telekomunikacji Polskiej rocznie nawet po kilkadziesiąt milionów złotych, więc każda szansa na obniżkę kosztów ma dla nas duże znaczenie – mówi Jerzy Trzaskowski.
Korzyści operatorów alternatywnych oznaczają straty TP. Trudno więc liczyć, że narodowy operator łatwo się podda pomysłom UKE. Urząd musi poczekać na opinie środowiska telekomunikacyjnego, potem propozycje samej TP i prawdopodobnie narzucić swoje pomysły urzędową decyzją. Realne skutki regulacji będą odczuwalne prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku.