Donbas obiecuje Stoczni Gdańsk nowe inwestycje

Ukraiński właściciel stoczni będzie walczył o utrzymanie produkcji – obiecuje związkowcom prezes spółki

Publikacja: 02.02.2008 03:10

Stocznia Gdańska

Stocznia Gdańska

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Prawie 500 mln zł Związek Przemysłowców Donbasu chce wydać na nowy dok, który pozwoli na robienie rocznie 10 statków o długości do 230 metrów. Przyniesie to znaczne oszczędności i umożliwi sprzedaż zbędnych gruntów. Dok zastąpi bowiem trzy pochylnie, z których każda potrzebowała dodatkowych powierzchni magazynowych.

– Utrzymanie produkcji statków w Stoczni Gdańskiej jest w interesie Donbasu – wyjaśniał w piątek w Gdańsku Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska, spółki należącej do Związku Przemysłowego Donbasu. W historycznej sali BHP uspokajał stoczniowców wzburzonych tym, że Unia żąda natychmiastowego zmniejszenia o dwie trzecie produkcji statków w kolebce „Solidarności”.

Ukraińcy nie zrezygnują z produkcji statków w Polsce i chcą negocjować z Komisją Europejską wysokość zwrotu pomocy publicznej do kasy państwa. Mają nadzieję, że z ekspertami unijnymi się porozumieją, bo ograniczenie produkcji w Gdańsku działa wyłącznie na korzyść stoczni azjatyckich. Prezes stoczni Andrzej Jaworski podkreśla, że w Europie nie produkuje się tego typu gazowców, jakie powstają w Gdańsku.

Prezes Litwinow nie wykluczył jednak ograniczenia produkcji statków na życzenie Komisji. Taki krok nie zachwieje ekonomicznymi podstawami spółki, która chce zarabiać także na budowie konstrukcji stalowych. Jednak do takiej pracy nie są potrzebni wykwalifikowani stoczniowi monterzy. Jeśli z powodu braku kontraktów na budowę kolejnych statków przez jakiś czas zabraknie dla nich zajęcia, mogą zrezygnować z pracy.

Andrzej Jaworski, prezes zarządu, zapewnia, że na taki najczarniejszy scenariusz władze stoczni są przygotowane – rozważają możliwość wysłania swoich pracowników na kontrakty zagraniczne na Ukrainę.

Roman Gałęzewski, szef rady nadzorczej stoczni i jednocześnie wiceprzewodniczący zakładowej „Solidarności”, po spotkaniu z szefem ISD był dobrej myśli: – Jeśli produkcję statków trzeba będzie ograniczyć, wtedy jasne będzie, że stocznie w Polsce zniszczyła Unia – podkreśla. Przez najbliższe dwa lata stocznia powinna zbudować kilkanaście statków, bo podpisała już stosowne umowy z armatorami. Jeśli je zerwie z powodu ograniczeń nałożonych przez Komisję Europejską, armatorzy będą mogli się ubiegać o odszkodowania z europejskiej kasy.

masz pytanie wyślij e-mail do autora: a.maciejewski@rp.pl

Biznes
UE bez rosyjskiej energii. Zapaść w motoryzacji. Weto ws. składki zdrowotnej
Biznes
Słabnąca sprzedaż aut uderza w polski przemysł motoryzacyjny
Biznes
Sprzedajemy nie tylko gaz
Biznes
Nowe sankcje USA na Rosję. Przejęcie Santandera. Unia kusi naukowców z USA
Biznes
USA daleko do 5 proc. PKB na obronność
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku