Obecne władze przeznaczyły już 10 mln zł na dodatkowe badania geologiczne i środowiskowe. Inwestycja ma uniezależnić żeglugę po Zalewie Wiślanym od Rosji i otworzyć na morze wybudowany kosztem 30 mln zł port w Elblągu.
Dziś każdy polski statek, który chce z Bałtyku wejść na Zalew Wiślany, musi korzystać z leżącej w rosyjskiej części akwenu Cieśniny Pilawskiej. Tymczasem Rosjanie ograniczyli ruch tylko do jednostek polskich i rosyjskich. A w maju 2006 r. po raz kolejny zamknęli swoją część zalewu dla żeglugi i do dziś nie otworzyli. Braniewo, Frombork, Tolkmicko, Sztutowo, Krynica Morska i największy Elbląg zostały odcięte od morza.
– W drugiej połowie lat 90. port w Elblągu przeładowywał 650 tys. ton towarów. Miasto zainwestowało więc ok. 30 mln zł własnych i unijnych w nowy terminal towarowy i pasażerski. Od dwóch lat stoimy. W minionym roku przeładowaliśmy tylko 3,5 tys. ton. Budowa kanału to nasze być albo nie być, bo pozwoliłby on na wzrost przeładunków do 2,5 – 3 mln t rocznie – zapewnia Julian Kołtoński, dyrektor Portu Morskiego w Elblągu.
Według studium wykonalności kanał, ulokowany koło miejscowości Skowronki, ma mieć ok. 1200 m długości, 40 m szerokości i 5 m głębokości. – Inwestycja nie zagrozi terenom lęgowym ptaków ani objętym programem Natura 2000 – wylicza Jerzy Wcisła, szef delegatury Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Marszałkowskiego w Elblągu. Szacunkowy koszt inwestycji to 350 mln zł. Poprzedni rząd chciał ją sfinansować z budżetu. Teraz inicjatorzy projektu chcą sprawdzić, czy nie dałoby się wesprzeć jej środkami z UE.