Decyzja Wojciecha Kruka, który wraz z rodziną kontroluje pakiet niemal 30 proc. akcji grupy, jest o tyle zaskoczeniem, że dotąd we wszystkich wypowiedziach zawsze mówił zdecydowanie, że na wezwanie ogłoszone przez V&W 5 maja nie odpowie. Tłumaczył, że to scenariusz szkodliwy dla firmy.
Skąd nagła zmiana stanowiska? – „Po wszechstronnej analizie sytuacji podjąłem decyzję o znaczącej redukcji zaangażowania rodziny Kruk. Nie widząc możliwości kontynuowania współpracy jako strategiczny akcjonariusz W.Kruk, zdecydowałem się wraz z rodziną odpowiedzieć na wezwanie” – czytamy we wczorajszym stanowisku Wojciecha Kruka.
– Dla rynku to ogromne zaskoczenie, nic nie wskazywało, że zostanie podjęta taka decyzja – mówi „Rz” Piotr Wiśniewski, analityk z PTE Bankowy. Zapisy na akcje W.Kruk przyjmowane są bowiem do dziś. Spekulowano wręcz, że skoro w ostatni piątek V&W podniosła ofertę za akcje W.Kruk o 3 proc., do 24,5 zł, zainteresowanie akcjonariuszy nie było zbyt duże.
Teraz można przypuszczać, że V&W uda się skupić zaplanowane 66 proc. akcji, na które wyłoży niemal 300 mln zł. – Też jestem zaskoczony. Szkoda tylko, że nie udało się uniknąć niepotrzebnych ostrych słów. Dla firmy to dobra decyzja – mówi „Rz” Rafał Bauer, prezes V&W.
Wojciech Kruk zapowiadał wcześniej, że jeśli wezwanie V&W dojdzie do skutku, będzie próbował stworzyć nową firmę jubilerską. Czy plan jest aktualny? Sam pakiet jego i żony wart jest niemal 120 mln zł. Nie wiadomo jednak, ile akcji sprzeda. – Nie będzie żadnych komentarzy – mówił wczoraj.