Autostrady morskie, wybrane spośród połączeń między dwoma portami spełniającymi wymogi UE, mają w Polsce powstać na trasie z Gdyni do Karlskrony, ze Świnoujścia do Ystad i z Gdańska do Rotterdamu. – Pierwsze dwie byłyby polską inicjatywą, a łącząca Gdańsk z Rotterdamem – inicjatywą holenderską – mówi Anna Wypych-Namiotko, wiceminister infrastruktury.
Polskie porty miały już do dyspozycji środki z programu Marco Polo przeznaczonego właśnie na rozwój autostrad morskich. – Nie cieszą się one jednak ich zainteresowaniem, zapewne dlatego, że dofinansowanie z innych programów na rozwój infrastruktury było znacznie większe – podsumowuje minister Wypych-Namiotko. Ze środków Marco Polo porty mogą uzyskać dofinansowanie do 50 proc. wartości inwestycji. O dotacje mogą się starać także przewoźnicy.
– Operujący na szlaku autostrady morskiej armatorzy mogą się ubiegać o dopłatę w wysokości 35 proc. kosztów, które wiążą się z pływaniem na tej trasie – wyjaśnia minister. – Z takiej pomocy mogą korzystać przez trzy lata. Pod warunkiem, że udowodnią, iż przenieśli na morze przewozy, które wcześniej odbywały się lądem – mówi. Armator, który chce obsługiwać połączenie z Gdańska do Rotterdamu, już złożył wniosek o dofinansowanie. Ubiega się w nim o milion euro dotacji.
Zarządcy portów, mimo że już od lat inwestują w infrastrukturę, by dostosować ją do wymogów autostrady morskiej, liczą na dalsze korzyści po oficjalnym ustanowieniu takiego połączenia. – W praktyce autostrada morska Świnoujście – Ystad już istnieje, bo ciężarówki z towarami są z miejsca odprawiane i ruch odbywa się płynnie – mówi Wojciech Sobecki, rzecznik portów Szczecin i Świnoujście. – Wpisanie jej do systemu autostrad europejskich sprawi, że stanie się ona szerzej znana – podsumowuje.
Port w Gdyni liczy na to, że jako część autostrady morskiej łatwiej uzyska unijne dofinansowanie na rozbudowę bazy kontenerowej. Na inwestycje potrzebuje ok. 400 mln zł. Jak dodaje Walery Tankiewicz, wiceprezes portu, uznanie połączenia do Karlskrony za autostradę morską to potwierdzenie znaczenia portu w szlaku transportowym z południa na północ Europy. Władze rodzimych portów liczą w związku z tym na wzrost przeładunków i zawinięć statków, co z kolei przekłada się na wpływy do kasy.