Gdy spadają ceny mięsa w skupie, nasz Janosik zaczyna wygrażać ciupagą, że odbierze dotacje, jeśli zakłady mięsne ich nie podniosą. Teraz przyszła kolej na przetwórców, bo zdaniem Janosika za tanio skupują na rynku owoce.
Nasz rządowy Janosik, czyli minister rolnictwa Marek Sawicki, od dawna już próbuje ustawiać się w roli obrońcy uciemiężonych rolników. Jednak ani oni nie są uciemiężeni, ani Sawicki nie jest od tego, aby dyktować, kto i ile ma płacić. Wiadomo, że coraz mocniejszy złoty nie dla wszystkich jest korzystny, najwięcej tracą eksporterzy, którym wysyłanie towaru coraz mniej się opłaca, ponieważ koszty zaczynają przerastać cenę, jaką są w stanie za swój towar uzyskać. W tej sytuacji, broniąc się przed bankructwem, próbują inaczej kalkulować wydatki.
Minister nie dostrzega jednak otaczającej go rzeczywistości i broniąc wybranej grupy, zaczyna szafować jedynym argumentem, jaki mu przychodzi na myśl – unijnymi dotacjami. Nie zdaje sobie sprawy z wagi swych gróźb. Jeśli teraz odbierze obiecane już pieniądze, wpędzi producentów w jeszcze większe kłopoty, odbierając im jakąkolwiek szansę na wyjście na prostą. Zakłady zbankrutują, a rolnicy nie uzyskają już żadnych pieniędzy, bo nie będzie komu towarów sprzedawać.
Panie ministrze, Janosik pomagał tym, którzy go potrzebowali. Pana potrzebują i rolnicy, i producenci. Może więc lepiej skupić się na lepszym rozdysponowywaniu unijnych dotacji. Wtedy nikt nie będzie miał powodów, aby na rząd i jego ministrów narzekać.