Produkujące meble z litego drewna Olszyńskie Fabryki Mebli w 100 proc. należą do państwa. W 2007 r. zakład miał ponad 7,9 mln zł straty, w tylko I połowie tego roku już 8 mln zł. Pod koniec ubiegłego roku spółka przestała regularnie wypłacać pensje, a od trzech miesięcy ok. 350 pracowników w ogóle nie dostaje poborów.
Firma jest zadłużona na ok. 40 mln zł. Nie produkuje, bo zakład energetyczny odciął prąd. W poniedziałek pracownicy protestowali przed siedzibą zarządu. Obwiniają zarząd o nieudolność. Prezes Roman Świercz, który spółką kieruje od roku, ogłosił, że do końca miesiąca przygotuje wniosek o ogłoszenie upadłości.
Przyczyną problemów firmy jest jedna umowa. Były prezes Czesław Maj podpisał wieloletni kontrakt z niemiecką firmą LMIE, która odbierała 95 proc. produkcji fabryki. Umowa zapewniała niemieckiemu odbiorcy stałą cenę przez wiele lat. Nie zabezpieczała jednak OFM przed zmianą kursu euro do złotego. W styczniu Ministerstwo Skarbu Państwa próbowało renegocjować umowę, ale Niemcy się nie zgodzili.
– Przez lata państwo się tą firmą nie interesowało. A dla nas to największy zakład w gminie. Pracowały tam całe rodziny. Wiele razy umarzaliśmy im zaległe podatki lokalne. W kwietniu byliśmy w MSP, ale od urzędniczek usłyszeliśmy tylko pretensje o to, że śmiemy interesować się „ich” firmą – mówi „Rz” rozgoryczony Leszek Leśko, od 18 lat burmistrz Olszyny.
Dziś ministerstwo umywa ręce. – W 2000 i 2002 roku spółka dostała pomoc publiczną. Nie wiem, dlaczego jej nie sprywatyzowano w poprzednich latach. W kwietniu ogłosiliśmy zaproszenie do rokowań w sprawie sprzedaży fabryk, ale nikt się nie zgłosił. Niestety, teraz żadna pomoc publiczna nie może być udzielona – mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu.