Taką tezę postawił w Tarnowie wiceminister skarbu Krzysztof Żuk. Dlatego też zgodnie z zapisami w rządowej polityce paliwowej PSE Operator, Gax System czy Pern nadal będą kontrolowane przez państwo. Według wiceministra warto natomiast się zastanowić, jaki poziom udziału państwa w spółkach energetycznych stanowi nieprzekraczalną granicę.
Z taką tezą zgodzili się inni uczestnicy panelu „Czy prywatne koncerny paliwowo-energetyczne zapewnią nam bezpieczeństwo energetyczne” na Forum Inwestycyjnym w Tarnowie, odbywającym się w ramach Forum Ekonomicznego w Krynicy. Jak podkreślał moderujący dyskusję Dariusz Lubera, prezes PKE Tauron Polska Energia, udział wielkich koncernów energetycznych w rynku systematycznie rośnie niemal we wszystkich krajach europejskich. Co charakterystyczne, obejmują pełen zakres usług – od przesyłu do produkcji energii elektrycznej, a niektóre mają również w swojej strukturze wydobycie. Druga istotna cecha to dywersyfikacja działalności – coraz częściej mamy do czynienia z fuzjami spółek z branży energetycznej i paliwowej. Większość europejskich firm energetycznych to dziś firmy prywatne.
– W Polsce głównym surowcem energetycznym (zaspokaja 54 proc. zapotrzebowania na energię) jest wciąż węgiel kamienny, ale rośnie zużycie gazu ziemnego i odnawialnych źródeł energii – mówił Dariusz Lubera. – My również, wzorem innych krajów, musimy budować firmy silne. Jednym ze sposobów na to jest prywatyzacja i wejście na giełdę.
W opinii Krzysztofa Żuka równie ważną przesłanką jak sprawne regulowanie rynku jest rozbudowa powierzchni magazynowej i zwiększanie zapasów. – Wzorem pod tym względem mogą być dla nas Amerykanie z ogromnymi zapasami strategicznymi – mówił wiceminister skarbu.
Zdaniem Wojciecha Heydela, prezesa PKN Orlen, bezpieczeństwo energetyczne nie jest uzależnione od struktury akcjonariatu, ale od sprawności państwowego regulatora. – To ponadnarodowy interes firm – np. Orlen jest żywotnie zainteresowany bezpieczeństwem energetycznym Litwy (koncern jest właścicielem rafinerii w Możejkach – red.) – mówił Heydel.